Mam nadzieję, że jak się palili, to już nie żyli

2015-06-11 06:57:47(ost. akt: 2015-06-12 08:08:13)
- Mam nadzieję, że jak się palili, to już nie żyli - mówi jeden z mieszkańców Łabędnika w którym od niedzieli panuje powszechny smutek po śmierci dwóch młodych mężczyzn.

- Mam nadzieję, że jak się palili, to już nie żyli - mówi jeden z mieszkańców Łabędnika w którym od niedzieli panuje powszechny smutek po śmierci dwóch młodych mężczyzn.

Autor zdjęcia: straż pożarna Bartoszyce

To było wstrząsające wydarzenie. Dwóch młodych mieszkańców Łabędnika zginęło w niedzielny poranek 7 czerwca w wypadku, kiedy jechali na ryby. Ich samochód doszczętnie spłonął z nimi w środku. Pogrzeb odbędzie się jednak dopiero za kilka tygodni.
Marcin i Daniel zginęli na drodze prowadzącej do Bajdyt. Pierwszy miał 27 lat, drugi był rok starszy. Ich samochód uderzył w łanię. Od strony Łabędnika przed dziką zwierzyną nie ostrzega żaden znak drogowy. Pobocza są gęsto porośnięte drzewami. Po zderzeniu z łanią ich opel trafił w drzewo po prawej stronie jezdni i zjechał na drugą stronę. Zatrzymał się dopiero w rowie, na dachu. Szybko stanął w płomieniach. Mężczyźni jechali na ryby, nad staw w pobliżu Matyjaszek. Jeszcze sto metrów i byliby na miejscu.

W Łabędniku, gdzie obaj mieszkali, od niedzieli panuje ponury nastrój. Smutek jest powszechny.

Starszy pan przyglądający się pracy koparki przygotowującej teren pod chodnik mówi, że pożar samochodu widziała jego żona.
— To było gdzieś po godzinie trzeciej. Ogień był widoczny z okien naszego mieszkania. Żona miała nawet telefonować na policję, ale szybko zawyła syrena OSP w Łabędniku. Mówiła mi, że najpierw wyglądało to jakby ktoś zostawił niedogaszone ognisko, a potem płomienie były bardzo wysoko i było mnóstwo czarnego dymu. Mam nadzieję, że oni już nie żyli po uderzeniu w tę łanię, albo drzewo a nie, że żywcem spłonęli - mówi mężczyzna. - Mam taką nadzieję...

Od Łabędnika do miejsca tragicznego wypadku jest niemal dokładnie dwa i pół kilometra. Na nawierzchni wyremontowanej i przebudowanej w ubiegłym roku drogi do Bajdyt wciąż widać ślady wypadku. Jakieś zarysowania asfaltu, plamy po środkach gaśniczych, brunatne plamy przypominające krew. O tragedii przypomina okorowane do wysokości prawie dwóch metrów przydrożne drzewo. Kilkanaście metrów dalej w rowie, przy wypalonym krzaku, wśród popiołu i nadpalonych kartek zapisanych odręcznym pismem, stoi kilkadziesiąt zniczy. Część z nich nadal błyska płomykami. Na jednej z kartek odczytujemy wykaligrafowane słowa o... śmierci jednej z bohaterek literackich. To fragmenty jakiegoś szkolnego wypracowania. Obok zakwitły polne maki. Zatrzymuje się kolejny samochód. Chłopak i dziewczyna niosą na miejsce dwa kolejne, białe znicze...

Więcej o tej tragedii przeczytacie już jutro w najnowszym wydaniu "Gońca Bartoszyckiego".

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (16) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. .. #1751890 | 81.15.*.* 11 cze 2015 07:50

    eeh, cóż ja mogę napisać. Współczuje, 3majcię sie chłopaki tam na górze.

    Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

  2. 24h #1751911 | 91.196.*.* 11 cze 2015 08:14

    dech zapiera w piersiach rano wstajesz i nikt z nas nie wie jaki będzie nas tajemniczy i skryty los .....

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

  3. - #1751960 | 213.184.*.* 11 cze 2015 09:21

    czy tylko dla mnie ten artykuł to żerowanie na ludzkiej tragedii?

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. oo #1751970 | 83.9.*.* 11 cze 2015 09:30

      Prędkość zabija.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

      1. MAX #1751980 | 164.126.*.* 11 cze 2015 09:41

        "Od strony Łabędnika przed dziką zwierzyną nie ostrzega żaden znak drogowy" a jakby stał znak to oni by żyli ??? Nie piszcie głupot bo dzika zwierzyna wszędzie jest dookoła i nawet do miast wchodzi. Trzeba uważać na każdym kroku a nie zapieprzać nową "autostradą" a później być wielce zdziwionym, że coś wyskoczyło. Tak jak autor artykułu napisał: "Pobocza są gęsto porośnięte drzewami" więc należy uważać bo nigdy nic nie wiadomo co wyskoczy nagle z tych krzaków. To, że jest nowa nawierzchnia bez dziur to nie upoważnia aby zasówać jak wariat zwłaszcza, że to jest bardzo wąski odcinek drogi i porośnięty gęsto drzewami. Tylko nadmierna prędkość może zabić tak silne zwierzę na miejscu i zniszczyć aż tak samochód.

        odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (16)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5