Przychodzi czas, by kontynuować zmiany

2022-12-21 08:30:00(ost. akt: 2022-12-21 07:10:49)
Czas wyruszyć z plecakiem w drogę...

Czas wyruszyć z plecakiem w drogę...

Autor zdjęcia: pixabay

FELIETON \\\ Rozpoczynając pracę w „Gońcu Bartoszyckim” czułem się rzucony na głęboką wodę. W związku z pandemią pracowałem zdalnie i samodzielnie wdrażałem się w obowiązki, uczyłem obsługiwać oprogramowanie, pisać teksty. Teraz nadszedł czas na zmiany.
W „Powtórce z rozrywki”, emitowanej w radiowej „Trójce” słuchałem dawno temu cyklu, w którym początkująca dziennikarka przeżywała różne przygody. Moja droga była podobnie wyboista. Po drodze nauczyłem się, że łamacz nie zawsze widzi właściwe podpisy pod zdjęciami. Nauczyłem się, że praca bez korektora do łatwych nie należy, a chochlik drukarski często mnie odwiedzał. Nie zabrakło też kłód rzucanych mi pod nogi już na samym starcie.

Od początku towarzyszyło mi też poczucie misji. W swoim pierwszym felietonie na łamach „Gońca Bartoszyckiego” pisałem:
Zaczynając pracę w gazecie właśnie słowo „służy” stawiam sobie na pierwszym miejscu. Żadna gazeta nie jest dla redakcji czy wydawnictwa. Gazeta ma służyć mieszkańcom, informować o tym co dzieje się w naszym powiecie, czasem tłumaczyć trudne sprawy. Kiedy trzeba interweniować i pomagać.”

Założyłem, że zajmę się m.in. sprawami społecznymi, lubiłem podejmować tematy interwencyjne. Opisywałem fakty, również te trudne i niewygodne. Z czasem stawało się to coraz trudniejsze. W przypadku wszystkich samorządów, których interwencje dotyczyły, reakcja była błyskawiczna. Interwencje mają to do siebie, że liczy się czas. Sytuacje, kiedy odpowiedź wpływała 14 dni po złożeniu pisemnego wniosku jest zgodna z prawem, ale często dla mieszkańców poszukujących pomocy nie do przyjęcia. Jak każdy dziennikarz, byłem na świeczniku. Otrzymywałem wiele wsparcia, ale i zasłużonej, a czasem i nie krytyki.

Podsumowując dwa lata spędzone na łamach „Gońca Bartoszyckiego” myślę o porażkach i sukcesach.
Sukcesy? Subiektywnie uważam, że należy do nich zaliczyć moje tematy społeczne, związane z niepełnosprawnościami. Ciekawe wywiady. Dużo treści lokalnych. Kilka osób, którym udało mi się za pośrednictwem gazety pomóc. Wzorowa współpraca z gminą Bartoszyce i bisztyneckim OKiAL-em.

Za najważniejsze swoje teksty uważam prowadzoną od początku sprawę tragicznego wypadku w Tolko, likwidacji Stacji Socjalnej Joannitów, sprawę „małej architektury” na ulicy Nowowiejskiego. Jestem przekonany, że dziennikarz nie powinien uciekać od trudnych tematów. Powinien poruszać tematy kontrowersyjne. Nie opuszczać głowy i nie zamykać oczu, kiedy dzieje się coś złego.

Z pewnością porażką jest wspomniany chochlik drukarski, który wprowadził się do mnie. Może, gdybym nie pracował zdalnie, w redakcji trudniej byłoby mu się rozgościć? Porażką – nie do mnie należy ocena, czy moją, mieszkańców, czy samorządu – jest także brak jakiejkolwiek współpracy ze strony Urzędu Miasta w Bartoszycach. Przez dwa lata nie otrzymałem odpowiedzi na propozycję wywiadu z burmistrzem Piotrem Petrykowski. Wiele moich maili, zwłaszcza na początku, pozostawało bez odpowiedzi. Na palcach jednej ręki mogę policzyć odpowiedzi na prośby o informację prasową. Kilka razy udało mi się uzyskać informację od pracowników urzędu.

Osobiście dziękuję władzom Bartoszyc. Dzięki ich postawie stałem się silniejszy. To dzięki nim znalazłem potwierdzenie, że jeśli ktoś chce, szuka sposobu – budowa fontanny pomimo braku zgody radnych, – a jeśli nie chce, szuka wymówki – jak w przypadku części pytań wysyłanych do urzędu. Dzięki ich staraniom mieszkańcy mogli przekonać się, czy ich głosy są słuchane, a zgłaszane problemy schronisko dla zwierząt, sprawa gołębiarza, Stacja Socjalna Joannitów, wyłączone oświetlenie ulic, odśnieżanie – rozwiązywane. To im zawdzięczam przekonanie, że w sporach nie liczy się, kto ma władzę, ale ważniejsze jest prawo.

Chciałbym wierzyć, że po zmianie w redakcji Urząd Miasta w Bartoszycach zacznie rozmawiać z dziennikarzami. Szansa jest tym większa, że trwa nieoficjalna kampania wyborcza. Obowiązująca ordynacja wyborcza pozwala Piotrowi Petrykowskiemu na pełnienie funkcji burmistrza jeszcze przez jedną kadencję. Trzeba więc poprawić wizerunek i informować o sukcesach.

Przez wiele miesięcy samodzielnie prowadziłem tygodnik, ze wsparciem niezastąpionego Artura Dryhynycza w dziale sportu. Cały czas towarzyszyła mi też Bernadetta Małachowska, która wspierała mnie swoją wiedzą, ale i... pozyskiwanymi zleceniami reklamowymi. Przez kilka miesięcy w pracę wprowadzała mnie Ewa Lubińska, red. naczelna „Gazety Lidzbarskiej". Za współpracę wszystkim im dziękuję.

Teraz, blisko dwa lata później mój plecak doświadczeń jest pełniejszy. Z pewnością jeszcze nie po brzegi, jednak niosę ich zdecydowanie więcej. Teraz, z tym samym plecakiem ruszam w kolejną drogę, by nadal realizować swoją misję, pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują i są gotowi ją przyjąć. W "Gońcu Bartoszyckim" zmieniam rolę gospodarza na gościa.

Kuba Badach w przepięknym utworze śpiewa: „Wracam do siebie, żeby znowu być, można znów pisać i otwieram drzwi”. „Wracam do siebie” z nadzieją, że nie zawiodłem Waszego zaufania, choć pewnie czasem nadużywałem cierpliwości.
Dziękuję raz jeszcze.
Dariusz Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5