Krok od kradzieży. Kiedy dzwoni „pracownik banku”

2022-08-31 10:00:30(ost. akt: 2022-08-31 14:26:04)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Systematycznie informujemy złodziejach, którzy przejmując dostęp do konta bankowego dokonują zuchwałych kradzieży. 30 sierpnia tylko krok dzielił mnie od utraty pieniędzy znajdujących się na koncie. Dla przestrogi opisujemy całą sytuację.
O godz. 12:06 zadzwonił telefon. Numer wskazywał na bank, w którym mam konto. Odezwała się osoba mówiąca ze wschodnim akcentem. To był pierwszy sygnał alarmowy.

„Głos” przedstawił się jako Robert Borkowski i poinformował, że rozmowa jest nagrywana. Potem dodał, że prawdopodobnie doszło do nieautoryzowanego przelewu. Ponieważ już raz dokonano z mojego konta nieautoryzowanego przelewu, informacja wzbudziła moje zaniepokojenie: próba była bowiem prawdopodobna. Właśnie za pomocą takiej socjotechniki przestępcy działają. Pod wpływem poczucia zagrożenia tracimy ostrożność.
Drugim dzwonkiem alarmowym było to, że zawsze we wcześniejszych kontaktach z bankiem pracownik prosił o dodatkowe dane autoryzujące. Tym razem nie.

Kolejnym pytaniem było, czy dokonywałem 10 minut wcześniej przelewu na nazwisko „Mróz”. Zawsze aplikacja bankowa powiadamia mnie o transakcjach, najczęściej kilkadziesiąt sekund po ich dokonaniu. To kolejny sygnał alarmowy.
Zalogowałem się do banku i potwierdziłem, że z mojego konta nie wyszedł żaden przelew. Na informację, że takiej transakcji nie mam usłyszałem, że „pracownik banku” ma pełniejszy wgląd. W tym momencie poprosiłem o ponowne podanie imienia i nazwiska. „Zadzwonię do banku z aplikacji i sprawdzę, czy jest pan jego pracownikiem”. Usłyszałem krótkie pytanie „Dlaczego?”, po którym rozmówca się rozłączył.
Fot. pixabay.com

Co stałoby się, gdybym dalej prowadził rozmowę? Prawdopodobnie zostałbym poproszony o zainstalowanie aplikacji, która pozwoliłaby pracownikowi banku połączyć się zdalnie z moim komputerem. Sam z takich połączeń korzystam i wiem, że są legalne. Jednak samo zdalne połączenie wprowadziłoby do sytemu wirusa, dzięki czemu złodziej autoryzowałby transakcję.

Bank potwierdził, że nikt taki u nich nie pracuje i telefon był oszustwem. Przestępcy za pomocą oprogramowania zmieniając numer podszywają się pod bank. Bank nigdy nie prosi o instalowanie aplikacji i nigdy nie prosi o podanie loginu, czy hasła. Zawsze metody autoryzacji są inne (np. panieńskie nazwisko matki) i oparte na danych, które bank już wcześniej posiadał.

Jak poinformowała mnie asp. Marta Kabelis, ustalenie sprawcy tego rodzaju przestępstw jest niezmiernie trudnie. Dodatkowo bank – jeśli dojdzie do przelewu – odmawia reklamacji, ponieważ transakcja była autoryzowana.

Dlatego zawsze trzeba uważać na telefon „bankowca” i w takiej sytuacji samemu kontaktować się z bankiem.
Darek Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5