Bartoszyczanin w Wiecznym Mieście

2022-07-29 13:00:00(ost. akt: 2022-07-28 22:17:40)

Autor zdjęcia: archiwum teamu

SPORTY MOTOROWE\\\ Rajd Włoch był przedostatnią eliminacją mistrzostw Europy. Wśród rywalizujących załóg nie zabrakło Grzegorza Grzyba i jego bartoszyckiego pilota Adama Biniędy, którzy w doborowym towarzystwie zajęli dobre ósme miejsce.
O ile pod względem sportowym Rajd Włoch nie należy do elity najbardziej prestiżowych imprez samochodowych, o tyle pod względem atrakcji pozasportowych bije wielu konkurentów na głowę. Ceremonię startu zaplanowano bowiem w centrum Rzymu, potem na ulicach Wiecznego Miasta odbyła się parada biorących w rajdzie aut. - Z tego powodu policja zablokowała skrzyżowania i poprowadziła nasz konwój aż pod Koloseum, gdzie przeprowadzono pierwszy oes - wyjaśnia Adam Binięda.

Kiedyś w Koloseum gladiatorzy - ku uciesze gawiedzi - walczyli na śmieć i życie, natomiast teraz tuż obok słynnej budowli walczyli rajdowcy, z tym że jedynie o cenne sekundy, a patrzyły na nich mury pamiętające czasy Imperium Rzymskiego.

Na dwa kolejne dni rajd przeniósł się bardziej na południe Włoch, a w klasyfikacji generalnej ostatecznie zwyciężył Włoch Damiano De Tommaso, którego pilotem była Giorgia Ascalone. Jako czwarty linię mety minął Hiszpan Efren Llarena, który już niedługo będzie świętował tytuł mistrza Europy - do zakończenia cyklu pozostał już tylko Rajd Barum (26-28 sierpnia).
Jednak powody do zadowolenia mają także Grzegorz Grzyb i Adam Binięda, którzy zajęli ósme miejsce.

- Cisnęliśmy mocno i zrobiliśmy wiele, aby osiągnąć jak najlepszy wynik, ale konkurencja była piekielnie szybka - przyznaje bartoszycki pilot. - Cóż, włoscy kierowcy doskonale znają te odcinki specjalne, więc czuli się na nich niczym w domu. W efekcie to oni w dużej mierze nadawali rytm imprezie, na koniec zajmując całe podium. My natomiast wbiliśmy się w czołową dziesiątkę, będąc najszybszą załogą z Polski (16. miejsce zajęli Łukasz Kotarba-Tomasz Kotarba - red.). Bez wątpienia był to jeden z moich najtrudniejszych i najcięższych rajdów. Bardzo szybkie odcinki, na dodatek często wąskie i bardzo kręte górskie serpentyny, którymi najpierw wjeżdżaliśmy pod górę, po czym błyskawicznie z nich niemal spadaliśmy. Do tej pory takie obrazki widziałem jedynie na ekranie komputera, gdy grałem w kultowego Colina McRae 2.0, a teraz to samo obserwowałem przez szyby naszego auta. Swoje trzy grosze dołożyła także pogoda, bo było bardzo gorąco. Nawet krótkie pięciokilometrowe oesy kończyliśmy cali mokrzy, bo temperatura w samochodzie dochodziła do 72 stopni! W tej sytuacji 32-kilometrowe odcinki specjalne były tak ogromnym wyzwaniem, że wręcz ciężko to teraz nawet opisać - przyznaje Adam Binięda, który po powrocie do Polski od razu zaczął myśleć o kolejnym starcie, bowiem podczas weekendu w Przasnyszu weźmie udział Rajdzie Polskie Safari, który jest czwartą rundą terenowych mistrzostw Polski. - Do tej pory z Przasnysza zawsze przywoziliśmy miejsca na podium, więc mam nadzieję, że i tym razem nam się uda - stwierdza Binięda, który będzie pilotem Bartosza Grabowskiego. - Pojedziemy swoim tempem, ale bez zbędnej napinki, bo chcemy dotrzeć na metę, by zdobyć kolejne punkty.
Warto przypomnieć, że po trzech rundach załoga Grabowski/Binięda prowadzi w klasyfikacji rocznej Dacia Duster Motrio Cup.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5