Zostawcie kota na drzewie, on jest tu szczęśliwy - mówią wolontariuszki z Bartoszyc

2022-06-13 12:00:00(ost. akt: 2022-06-14 15:46:34)

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

W Bartoszycach od lat na drzewie mieszka… kot. Kilkukrotnie już stał się postacią medialną. Na jego temat wypowiadali się weterynarze, behawioryści i… ekolodzy. Jednak kot, jak zawsze chodzi swoimi ścieżkami i ma swój pomysł na życie.
Tak naprawdę nie wiadomo, od ilu lat Borys mieszka na drzewie.
— Zwierzęta podobnie jak ludzie przyzwyczajają się do dobrego — mówi weterynarz Mirosław Szporka. — Kot nie zna innego życia i dlatego jest mu dobrze. Osoby, które przynoszą mu jedzenie, utrwalają jego życie na drzewie. W końcu zwierzak przyzwyczaił się do tego, że dostaje jedzenie i nie ma potrzeby schodzić na dół. Można powiedzieć, że ludzie zrobili z niego maskotkę, unieszczęśliwiając go. Jestem przeciwny takiemu traktowaniu kota.


Mieszkańcy Bartoszyc do sytuacji się przyzwyczaili. Obok stoi ławeczka, by można go było obserwować. Na specjalnym kiju zawieszanym na gałęziach przymocowano foremkę do ciasta, w której kocur dostaje jedzenie.
Kot rozpoznaje opiekunów. Kiedy do drzewa zbliża się pani Anna (imię fikcyjne), Borys wyraźnie się ożywia, zaczyna się ocierać o pojemnik na jedzenie.
Fot. Dariusz Dopierała

— Kiedy przychodziłam tu z mężem 12 lat temu — mówi pani Anna, — mieszkała tu mama Borysa. Urodziła cztery kocięta, trójkę z nich zabrała z dziupli. Został tylko on. Borys mieszka tu od początku swojego kociego życia. Po ustaleniu z weterynarzem zaczęłam go odrobaczać.

Tylko raz na jakiś czas koło kocura robi się głośno i znowu zwierzę ma swoje medialne 5 minut. Niestety, wtedy wszyscy wypowiadają się na jego temat i wiedzą, co jest dla niego dobre. W sprawie głos zabrał koci behawiorysta, ekolodzy… A kot nadal… robi swoje. Na drzewie mieszka przez cały rok i nikt nie zauważył, by zwierzę schodziło na ziemię.
Fot. Dariusz Dopierała

— Jako działające w Bartoszycach stowarzyszenie — mówi jedna z wolontariuszek — pomagamy Borysowi z własnej, nieprzymuszonej woli o często za własne pieniądze. Po ostatnim nagłośnieniu jego sytuacji była nagonka medialna na organizacje pozarządowe. Natomiast ludzie nie zdają sobie sprawy, że mało jest w Bartoszycach domów tymczasowych. Inną sprawą jest, że koty trudno przyzwyczaić do nowego miejsca. Nie wszystkie potrafią zaaklimatyzować się do nowych warunków. Jedna trzecia kotów, pomimo kilku lat pobytu u nas nadal nie pozwala się dotykać.

Weterynarz wiek kota szacuje na około 10 lat. Zwierzaki żyją około 13-15 lat, więc na drzewie spędził już zdecydowanie większą część życia. I tak, jak nie przesadza się starych drzew, kota trudno jest „przesadzić”.
—Trzeba byłoby stworzyć odpowiednie warunki, ale nigdy do końca nie wiemy, jak zareaguje jego organizm. Koty w sytuacjach stresowych bardzo często chorują.
Fot. Dariusz Dopierała

W przeszłości podejmowano próby zdjęcia kota z drzewa. Pierwszy raz prawdopodobnie wtedy, kiedy o pomoc prosiła pani Anna.

— Zadzwoniłam po straż pożarną. Strażacy nie mogli go wyjąć, bo dziupla w drzewie jest bardzo głęboka. Bosak był za krótki. Za drugim razem jednak im się udało i zawieziono kota do schroniska. Przez trzy dni nic nie jadł, tylko płakał. W końcu przywieziono go z powrotem i wrócił na drzewo.

Innym razem udało się kota zdjąć z drzewa , ale po chwili, przy pierwszej możliwej okazji na to drzewo ponownie wrócił.

O kota dbają i wolontariusze i mieszkańcy. Poszerzono wejście do dziupli, a sam "dom" jest regularnie czyszczony. Problemy pojawiają się zimą. Kiedy Borys był chory, wolontariuszki zawiozły go do weterynarza. Do wnętrza dziupli na zimę trafia wyściółka.

Nasi rozmówcy są zgodni.
— Jeśli na drzewie jest kot i nie chce zejść — mówi jedna z kobiet opiekująca się Borysem, — trzeba go tam zostawić, bo to oznacza, jest tam na swój koci sposób szczęśliwy.
— Zostawcie kota — apeluje wolontariuszka ze stowarzyszenia, — ponieważ on jest w tym miejscu szczęśliwy i ciężko będzie go przyzwyczaić do innego miejsca. Niełatwo jest zmienić nawyki kota długo żyjącego na wolności. W tym miejscu jest bezpieczny, z daleka od samochodów, psów, drogi. Jedynym zagrożeniem jest człowiek, ale tak jest niestety wszędzie.

Niestety to prawda. Jeden z moich rozmówców zwrócił uwagę na mężczyznę, który kilka dni temu przechodząc koło drzewa próbował zaatakować Borysa.

Być może informacja o tym, że kot urodził się w dziupli jest tylko legendą. Jednak nawet jeśli tak jest, to legenda tworzy atmosferę wokół drzewa, rosnącego niedaleko Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bartoszycach.
Darek Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5