Public relations - czyli iMAGistyka społeczna w bartoszyckim urzędzie

2022-06-06 10:30:00(ost. akt: 2022-07-01 20:01:22)
Żonglować można również informacją

Żonglować można również informacją

Autor zdjęcia: pixabay.com

FELIETON /// Nasza osobista historia wpływa na to, jak patrzymy na świat. Jednak kiedy przeszłość i uprzedzenia przekładają się na pracę samorządowca, sytuacja przestaje śmieszyć. Tracą na tym mieszkańcy i powaga sprawowanego urzędu.
Temat publikacji wyroków na stronie Urzędu Miasta w Bartoszycach i komunikacji z urzędem mógł być dreszczowcem, a powoli staje się farsą. Od 20 maja jestem ofiarą prymitywnej formy manipulacji, a może raczej (bo niczym Bareja, zarzut 212 kk jest w Bartoszycach wiecznie żywy) dobierania i przedstawiania informacji. Urząd od 20 maja po raz pierwszy publikuje wyroki WSA – przynajmniej o innych nie wiem. Publikowane są w odwrotnej od chronologii kolejności, a opisu nie powstydziliby się propagandziści z PRL-u.
Politycy często mówią to, co chcą usłyszeć wyborcy i bardzo dbają o swój wizerunek. Kiedy jest sukces, usłyszymy: „zabiegałem o to…” Kiedy decyzja jest trudna usłyszymy, że „została podjęta”. Sens wypowiedzi zauważymy wtedy, gdy uzupełnimy zdanie podmiotem [ja] zabiegałem o to…” [nie ja, a oni zdecydowali, że] decyzja została podjęta”.

Politycy porażkę przekuwają w sukces. Towarzysz Gomułka mówił, że zdrożał chleb i mięso, ale staniały lokomotywy. Do manipulacji nie potrzeba wiele, wystarczy żonglować słowami. Tak właśnie oceniam kolejność publikacji wyroków oraz zamieszczane opisy.

Często używam jako przykładu manipulacji pytania: „Czy to prawda, że przestał pan bić dzieci?” Na to pytanie nie ma dobrej, krótkiej odpowiedzi. TAK oznacza, że przestałem. NIE – że nadal to robię. Odpowiednie dobranie słów i formy ma ogromne znaczenie.

Nie będę rozwijał sprawy poprzednich publikacji, przeczytacie o tym na drugiej stronie. Ważna i nowa jest ta, opublikowana przez Urząd Miasta w Bartoszycach 4 czerwca. Gdyby była to informacja mówiona lub pokazywana w telewizji, to być może autor, osoba je przedstawiająca miałaby problem. Ponieważ chodzi o tekst umieszczony w internecie, osoba formułująca opis nie miała problemu by przełknąć gorzką pigułkę „prawdy", a efekt nie miałby okazji stanąć autorowi w gardle. Wystarczyło wziąć głęboki oddech, a potem narzędzia cenzora w ręce i… efekt gotowy.

Już informuję o co chodzi. Poprzednio na stronie można było przeczytać odniesienie do wyroków. „Wojewódzki Sąd Administracyjny postanowieniem skargę odrzucił”. „Wojewódzki Sąd Administracyjny skargę oddalił”.

Czy tym razem przeczytamy, że Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził bezczynność burmistrza Piotra Petrykowskiego? Nie.
Czy znajdziemy w opisie informację, że urząd zwrócił 100 złotych kosztów sądowych z kieszeni podatnika (chyba, że w tym przypadku pieniądze wyłożył burmistrz prywatnie)? Nie.
Czy znajdziemy postanowienie Sądu o odrzuceniu skargi kasacyjnej złożonej przez burmistrza? Nigdy w życiu!
Może poznamy powody odrzucenia skargi kasacyjnej? O, niedoczekanie!
[Aktualizacja 29.06.2022: zgodnie z wyrokiem sądu urząd został zobowiązany do zwrotu 100 złotych, które załączył Pan do wniesionej i uwzględnionej skargi na bezczynność. Wpis od odrzuconej skargi kasacyjnej złożonej przez urząd został zwrócony.]


Dlaczego? Czy chodziło o rzetelne oddanie prawdy? Z pewnością nie. Ksiądz Józef Tischner przywoływał góralskie powiedzenie: „istnieją trzy rodzaje prowdy: świento prowda, tyz prowda i gówno prowda”. Z kolei Mark Twain wskazywał trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki.

Pracując kilkanaście miesięcy w redakcji wiem, że część osób nie czyta załączników, nie klika w linki. Oceniają książkę po okładce i opisie, nie zaglądając do treści. Na naszym Facebooku zdarzają się komentarze z pytaniami, na które odpowiedzi są w tekście. Łatwo wydajemy wyroki, jak choćby w sprawie potrącenia pieszej. Nie znając wieku poszkodowanej pojawił się komentarz, że dziewczyna była pewnie zapatrzona w smartfona.
Poszkodowana „dziewczyna” miała… 76 lat.

Dodatkowo ludzie stopniowo są znudzeniu ciągnącym się „tasiemcem” dotyczącym sporów. Często pomijają ostatni odcinek. Pierwszy chronologicznie oraz korzystny dla mnie również.
Warto jeszcze spojrzeć na pojęcie public relations (PR). Nieprzypadkowo synonimem PR jest „iMAGistyka społeczna”. Jego celem jest takie przedstawienie porażki, by wydawała się prawdą, a przynajmniej zminimalizowanie strat, które niewygodna prawda niesie. Dla jednych to „zarządzanie kryzysem”, dla innych manipulacja.

Widać, że urząd odrobił lekcje z PR. W sprawie wyroków nie znajdziemy niekorzystnych dla urzędników faktów. Faktem jest, że przynajmniej w kilku wyrokach wskazano na bezczynność burmistrza. Faktem jest, że trwanie przy swoim (składanie skargi kasacyjnej) podwaja koszty [Aktualizacja 16.06.2022: zgodnie z art. 232 §1 pkt 1 Ustawy prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi sąd z urzędu zwraca stronie wpis od odrzuconego pisma]. Faktem jest, że burmistrz składając skargę nie przeczytał, lub nie zrozumiał istoty tzw. przymusu adwokacko-radcowskiego. Faktem jest, że za bezczynność burmistrza płacą podatnicy. Faktem jest, że przez rok urząd błędnie odrzucał wnioski przesyłane mailem.

Dlaczego nie można było o tym napisać? Otóż prawdopodobnie dlatego, że przeczyłoby to tezie o nieomylnym urzędzie, który wygrywa w sporze z dziennikarzem. Zasada, że nie może wygrać znana jest mi od czasu powszechnej służby wojskowej z przełomu lat 80-90. Sprowadzała się do dwóch punktów:
Punkt 1. Przełożony ma zawsze rację.
Punkt 2. Jeżeli nie ma racji, patrz punkt pierwszy.

Powracając do początku felietonu nie ucieknę od skojarzeń i wspomnień.
Kiedy jako dziecko chodziłem do cyrku, oprócz tresury dzikich zwierząt oglądałem pokaz żonglerki. Często występowało kilka postaci. Jedna była doskonała. Innej czasem któryś kręgiel upadł, przewracała się. Czasem to był pech, a czasem efekt starannej reżyserii. Jednak trudno ocenić, kto w której roli występuje. A jeśli żonglerkę uprawia burmistrz wybierany w demokratycznych wyborach, a z drugiej strony jest dziennikarz informujący o działaniach urzędników, to sytuacja już śmieszyć przestaje. Za rok są wybory i może się okazać, że „granat” z konfetti wybuchnie w rękach żonglera.
Dariusz Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5