Droga z parkingu na bartoszycką „Starówkę” jest drogą przez mękę?

2022-02-05 16:30:00(ost. akt: 2022-02-05 16:44:43)

Autor zdjęcia: internauta

FELIETON || „Podróżować – to rodzić się i umierać co chwila” napisał Victor Hugo. Nasz czytelnik, zapalony podróżnik po bliższych i dalszych rubieżach miasta ponownie podesłał temat. Tym razem chodzi o podróż z parkingu na bartoszycką „Starówkę”.
Czy Bartoszyce mogą stać się atrakcją turystyczną? Czy można je uatrakcyjnić? A może podróż przez Bartoszyce może męką i dostarczyć wrażeń związanych z błotną kąpielą. Niektórzy za takie „cóś” nawet płacą, a mieszkańcy mają usługę gratis.

Przejdźmy do sedna, sprawy. To właśnie o przejście chodzi naszemu Czytelnikowi. „Podróżować – to rodzić się i umierać co chwila” napisał Victor Hugo. Może śmierć to za duże słowo w kontekście podróży z parkingu na „Starówkę”, ale o skręceniu kostki można już pomyśleć... Myślę jednak, że pomysł Czytelnika zrodził się podczas tej podróży. Może nawet zaklął (w duszy, lub całkiem głośno) szpetnie?

Najkrótsza droga z największego parkingu w mieście (na zapleczu jednej z restauracji) do centrum miasta prowadzi obok dawnego Centrum Informacji Turystycznej na ul. Mazurską. Mimo, że parking funkcjonuje od co najmniej 20 lat, to kolejni włodarze miasta nie zrobili nic, by ta droga stała się nieco bardziej cywilizowana. Ścieżka jest pełna kamieni, cegieł, które śliskie po deszczu stanowią poważną przeszkodę i niebezpieczeństwo dla pieszych chcących dotrzeć do banku, kościoła czy centrum. Cała ścieżka to około 30 m. Czy nie można by ułożyć tam polbruku?

Fot. internauta

Sprawą być może powinien zainteresować się Urząd Miasta, jednak nie jest to informacja publiczna, więc na odpowiedź liczyć nie można. Ale już na poważnie. Bartoszyce mogą stać się perełką turystyczną, a wieczorem odnowiona Starówka przyciąga uwagę. Wymaga to jednak troski o nasze otoczenie oraz turystów. Dla wielu osób to parking przy „Łynostradzie” jest wizytówką miasta.

Niektórzy twierdzą, że w życiu jedyną stałą jest zmiana. Oczywiście poza podatkami i śmiercią. Jednak być może jest tak, jak pisze czytelnik: przez około 20 lat funkcjonowania „nielegalnego” przejścia nikt z włodarzy sprawy nie zauważył. A może warto spojrzeć, jak z podobnymi sprawami radzą sobie inni.

W Szczecinie wydeptana ścieżka staje się… chodnikiem. To odpowiedź służb miejskich na sytuację na skwerze im. Janiny Szczerskiej przy placu Kościuszki. Urzędnicy potrafią zauważyć potrzeby mieszkańców. Takiemu rozwiązaniu można tylko przyklasnąć.


Pomysł ucywilizowania ścieżek wydeptanych przez mieszkańców nie jest nowy. Czasem dziwimy, się, dlaczego chodnik został zaprojektowany w miejscach, gdzie nikt nie chodzi?

Może warto spojrzeć na problem nieszablonowo i w miejscach, z których mieszkańcy chodzą na przysłowiowe skróty, zrobić chodnik? Przecież i tak lubimy chodzić swoimi ścieżkami ;)

Fot. internauta

dar

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5