Napisałem wszystko, co miałem do napisania

2021-07-15 12:00:00(ost. akt: 2021-07-06 10:28:00)
Wiesław Mańko

Wiesław Mańko

Autor zdjęcia: Darek Dopierała

POEZJA || Z poetą Wiesławem Mańko rozmawiamy o jego trzecim tomiku wierszy zatytułowanym "W oczekiwaniu". Utwory, które charakteryzują się krótką i zwartą formą były gotowe od wielu lat, a autor powrócił do nich ostatecznie w bieżącym roku.
Wiesław Mańko w latach 90 ubiegłego wieku był redaktorem gazety "Wiadomości Bartoszyckie". Należał również do Bartoszyckiej Grupy Literackiej BARCJA (1987 – 2013). Poeta debiutował w 1987 r. w "Dzienniku Pojezierza" wierszem pt. "Odnaleziona miłość". Dotychczas wydał dwa tomiki: "Nas dwoje" (1991) oraz "Wiersze" (2001).

— Ile czasu trwało przygotowanie "W oczekiwaniu"?
— Wiersze były gotowe w ciągu 8 - 10 lat. Później przeleżały kilka lat w pliku komputerowym. Powróciłem do nich w 2015 roku, natomiast znów przerwałem nad nim pracę. Jednak później pomyślałem, że jeśli ostatni wiersz powstał 20 lat temu, to nie mam po co dłużej czekać. W ciągu trzech miesięcy tomik był gotowy. Przed publikacją wysłałem go do prof. Zbigniewa Chojnowskiego, który pomógł mi z tytułem i układem książki.

— Przeglądając "W oczekiwaniu" dostrzegam, że pana poezja jest blisko aforyzmu. Podkreślał to zresztą Józef Jacek Rojek pisząc, że cechą charakterystyczną pana twórczości jest tworzenie i budowa wiersza krótkiego, aforystycznego mającego znamiona miniatury. Mam wrażenie, że wiersze są nieuchwytną granicą pomiędzy esencją bez ozdobników, a aforyzmem. Skąd pomysł na taką krótką formę?
— W 1987 roku debiutowałem na łamach "Dziennika Pojezierza". "Okienko z wierszem" prowadził w tym czasie Pan Tadeusz Matulewicz. Kolejnym redaktorem w "Dzienniku Pojezierza" i "Dzienniku Północy" prowadzącym "Dziennik literacki" był już nieżyjący Pan Jerzy Tomaszkiewicz, do którego wysyłałem swoje wiersze, które w tamtym czasie były dłuższe. Otrzymywałem odpowiedź w poczcie literackiej, że moje wiersze są za długie, że trzeba je skracać, obrabiać. Inaczej nie chciał mi tych wierszy drukować. Wiersze zacząłem więc skracać, zmniejszać, przerabiać. Z czasem przywykłem do pisania krótkich wierszy, by był w zwartej formie. Później powstał mój pierwszy tomik, zawierający już krótkie formy.

— Pana formę ukształtował więc ktoś inny?
— Można tak powiedzieć. Pod koniec lat 80 redaktor Tomaszkiewicz zaczął publikować moje pierwsze wiersze, które miały kilka linijek. Przyjąłem wtedy taką formę i czuję się dość dobrze w takim pisaniu, dłuższe wiersze nie bardzo mi teraz odpowiadają.

— Jak wygląda pana proces twórczy? Natchnienie, czy praca rzemieślnicza?
— Czasami na przykład czytając książkę pojawiają się jakieś tematy, od których zaczyna się proces. Do tych zapisków wracam wieczorem albo następnego dnia. Zwykle wiersze stają się wtedy krótsze, które obrabiam nawet kilka miesięcy lub dłużej. Czytam, skracam, skreślam, przepisuję i tak powstaje wiersz. Natchnienie dotyczy tylko pomysłu i tematu.

W oczekiwaniu
Fot. Wiesław Mańko
W oczekiwaniu

— Dostrzegam trend, że obecnie autorzy wydają książki własnym sumptem. Również pan?
— Wszystkie swoje tomiki wydawałem sam. Pisząc z prośbą o dofinansowanie na przykład do Urzędu Miasta, rozpoczęłaby się dyskusja czy dofinansują, czy nie, a w tym czasie tomik będzie leżał i czekał. Dlatego uważam, że lepiej samemu odłożyć i wydać tomik na własny koszt.

— Woli pan wydawać niezależnie, niż narażać się na krytykę?
— Nie chodzi o treść utworów (wszystkie utwory są poddawane krytyce przez innych poetów i redaktorów, a do tego większość z nich jest publikowana w prasie lub na antenie radiowej), tylko moim zdaniem niepotrzebną dyskusję wokół finansowania książki. Decyzja o dofinansowanie wiąże się na przykład z pytaniami na sesji (po co, dlaczego, za ile itp.). Wydając książkę własnym sumptem, unikam niemiłych sytuacji.

Wiesław Mańko
Fot. Darek Dopierała
Wiesław Mańko

— Jakby pan sam określił swoje pisanie?
— Coraz mniej piszę, coraz mniej powstaje utworów. Wpływa na to brak czasu, szczególnie teraz, kiedy trzeba pracować. Mam też wrażenie, że niektóre tematy powracają i wtedy stają się podobne. Czy ma sens pisać o tym samym po raz 20 czy 30? Nie potrzebuję powtarzających się tematów.
— Powiedział pan, że teraz mniej pisze. Czasy nie sprzyjają?
— Po wielu latach tematy stały się wypisane. O czym więc pisać? Staram się nie dotykać w wierszach polityki. Można tworzyć wiersze o życiu i oglądać je z każdej strony, jednak nie wiem czy ma to sens? Pisać trzeba coś pozytywnego, a nie tylko krytykującego.

— To brzmi smutno, że nie ma tematów... Poeta chyba zawsze potrafi je znaleźć?
— Chodzi mi o powtarzalność. Mamy miłość, śmierć, przyjaźń, nienawiść, złość itp. Możemy też pisać o ogrodzie, ale kiedy powstanie kilka podobnych wierszy, to nie ma sensu pisać kolejnego na ten sam temat. Możemy pisać o miłości i zdradzie, używając tylko innych, podobnych lub zastępczych zwrotów, ale to zawsze ten sam temat.

— Poeta jest skończony, kiedy kończą mu się tematy?
— Bardziej odpowiada mi określenie wypalony. Pamiętam stwierdzenie redaktora Polskiego Radia Pana Roberta Lesińskiego, który prowadził ze mną audycję: "Poeta złamał pióro". Jednak znowu je ostrzę, przygotowując czwarty tomik wierszy, który chcę wydać za kilka lat. Będzie to wybór wierszy, który jest przygotowywany przez Tadeusza Matulewicza, będą tam też i nowe wiersze, które z wielkim mozołem, ale jednak powstają. Myślę, że będzie to ekskluzywne wydanie, w twardej oprawie.
dar


W OCZEKIWANIU
1. Czekam —
na swoje pięć minut
albo na:
cztery
trzy
dwie
jedną
2. A może tylko na:
kilka sekund
na jedną
w której
trwam —

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5