Śladami Jerzego Sałaty

2021-07-05 12:00:00(ost. akt: 2021-07-06 07:56:55)

Autor zdjęcia: Darek Dopierała

POEZJA || Z Jerzym Sałatą, poetą i Prezesem Bartoszyckiej Grupy Literackiej BARCJA rozmawiamy o wydanym niedawno kolejnym tomiku poetyckim zatytułowanym "Śladami jesiennego pola". Dziewiąta książka powstawała wiele lat, dzięki czemu zawarte w nim wiersze nabrały nowego wymiaru.
Tomik wydany przez poetę, założyciela i Prezesa Bartoszyckiej Grupy Literackiej BARCJA ​jest dziewiątą książką Jerzego Sałaty. Czytając go mam wrażenie, że ta "prostota" jest jego ogromną zaletą. Znajdziemy w nim "proste" słowa odnoszące się do "prostych" podstawowych rzeczy i wartości. Opisanych w sposób, który bezpośrednio do mnie przemawia. Nie są to "proste" wiersze, ale dosadne i trafne słowa bez zbędnych upiększeń. Obecnie chyba ten prosty świat bez udziwnień, podobnie jak proste sprawy i proste wartości jest nam bardziej potrzebny. Proste również najbardziej trafia w serce, uczucia i emocje.

— Skąd taki tytuł?
— „Chodził za mną" od dawna. Chciałem w nim zachować pewną tradycję, że piszę o wsi, polu oraz ziemi. Pierwotnie tytuł miał brzmieć: "Skibami jesiennego pola", jednak uznałem, że "Śladami jesiennego pola" będzie brzmiał lepiej. Na swoich ścieżkach na polach w Rygarbach zostawiłem swoje ślady. Stamtąd pochodzę. Mało w tomiku jest wierszy o ziemi, o roli, jednak są one połączeniem przeszłości z teraźniejszością. Wszystko się zazębia.

— Długo powstawał tomik?
— Wrócę do kilku dat zapisanych pod spodem wiersza. Niektóre utwory napisałem w latach 80, lub 90. Z różnych powodów zamieściłem ich w innych tomikach. Wróciłem do nich na dobre w 2019 roku, będąc u córki w Anglii. Mając trochę czasu pochyliłem się nad tymi wierszami po raz kolejny i większość z nich zamieściłem w książce.
— Wiersze musiały dojrzeć? Można policzyć, że wybrane z nich mają po 30 - 40 lat.

— Wiersze musiały dojrzeć? Można policzyć, że wybrane z nich mają po 30 - 40 lat.
— Coś w tym jest. Jeżeli Henryk Panas "Według Judasza" pisał 30 lat, to taki długi okres tworzenia nie powinien dziwić. Dość często dawałem swoje wiersze do przejrzenia Józefowi Jackowi Rojkowi, który dokonywał wyboru do publikacji. Pozostawały potem pojedyncze wiersze, które złożyły się na ten tomik.

— W jednej z recenzji określono Ciebie jako „Cieślę Poetę”.
— Powiedział tak o mnie Henryk Panas pisząc recenzję pierwszego tomiku „Zboża urodziwe”. Urodziłem się na wsi i nie wyrzekam się tego. Jeśli chodzi o moje wiersze, to tworzę je nie tylko dla osób wykształconych, ale adresuję je do ludzi, do których moje słowa trafiają.

— Czy uważasz, że dzisiejszy świat jest prosty, czy za bardzo skomplikowany?
— Trudno mi się do tego odnieść nie dlatego, że nie zastanawiałem się nad tym co się dzieje. Uważam, że w dzisiejszych czasach, dzisiejszy świat jest zwariowany i gdzieś pędzi. Trudno powiedzieć za czym i dokąd.

— Dobrze to obrazuje wiersz "W prostocie sama piękność".
— Pewnie w tym stwierdzeniu nie powiedziałem nic nowego, ale uważam że coś w tym jest. Najprostsze jest może nie najładniejsze, jednak ładne i z pewnością dające się cenić. Staję się sentymentalny.


W prostocie sama piękność
Otwórz drzwi
spragnionemu poezji
poczęstuj talerzem wierszy
niech używa delikatnych metafor
spożywa do syta
rozgrzane myśli
wiedzy nigdy dość
zachłannością czytania
ból oczu
zagląda świtem
linijkami pierwszych promieni
otwórz drzwi
spragnionemu poezji
niech czyta
myśli poetów
a bram nie zamykaj
prostymi słowami
patrz w samo piękno

[Bartoszyce, 10.01.1986 r.
Colne, 5.09.2019 r.]

— Jaki jest proces twórczy Poety?
— Z każdym wierszem muszę się przespać. Nie publikuję go od razu, ale „zaglądam” do niego po kilku dniach. Być może w tym wierszu są te same emocje, ale usuwam zbędne słowa. Chodzi mi o to, żeby nie podawać czytelnikowi wszystkiego na talerzu, a dać pole do interpretacji, co miałem na myśli pisząc wiersz.

Fot. Darek Dopierała

— Uderzyły mnie Twoje słowa, że musisz przespać się z wierszem. To trochę jak tryb życia na wsi. Czas ludzi, którzy pracują na roli i mieszkają na wsi wyznaczają obowiązki i pory roku, a nie zegarek. Być może wiersz też musi przejść swoje cztery pory roku, od narodzin wiosną do dojrzałości jesienią?
— Bardzo dobrze to ująłeś. Nie sztuką jest napisać wiersz na kolanie i go opublikować, ważna jest sztuka tworzenia. Ważne, jest też, by mieć inspirację.

— Znam poetów, którzy potrafią pisać prawie na zamówienie. Znam też takich, którym po prostu musi coś w duszy grać. Jak to jest u Ciebie?
— Natchnienie może przychodzić o różnych porach dnia, ale i nocy. Nieraz wiersz powstaje bardzo szybko. Ważne jest, aby mieć pomysł na wiersz, mieć jakieś skojarzenia, które kiedyś zapisywałem. Później, kiedy już poczułem rytm wiersza, to pisałem dalej...

— Jaki jest stan naszej, polskiej poezji? Los poety jest teraz trudniejszy. Obecnie większość książek wydaje się własnym kosztem, lub musi dostosować się do wymogów mecenasa — sponsora. Dobrze to widzę?
— Kiedyś ci, których było stać wydawali sami swoje książki, ale finansowały je również wydawnictwa. Wtedy było większe wsparcie dla poetów. Były pieniądze na wydawanie książek. Pierwszy tomik "Zboże urodziwe" wydała mi "Piwnica Literacka" w Olsztynie. Nie finansowałem go sam. Na wydanie książki w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej czekałem długo, jednak w końcu to nie nastąpiło. Później, kiedy moje wiersze wybierał Rojek wiedziałem już, że one nie są złe. Teraz ciężko jest wydać tomik, chociażby mój poprzedni był finansowany z Urzędu Miasta w Bartoszycach.

— Jak kształtował się Twój warsztat poetycki?
— Trzeba przyznać, że mój warsztat ukształtował się pod wpływem sugestii Jerzego Górczyńskiego, który był i jest najbliżej mnie. Mam wobec niego wielki dług wdzięczności. Łączyły nas pobliskie miejscowości i ta sama szkoła. Jerzy poświęcił mi wiele czasu i pokazał, jak z rymowanego stworzyć biały wiersz. Wymyślałem tworzywo, a Jerzy pokazywał mi, w jaki sposób można je ująć. Podpowiadał mi także, że jeśli stąd — z Rygarb — jestem i piszę o ziemi, to dobrze, bo jest to mi najbliższe. Jeśli przeszedłem Jurka „szkołę” i wytrzymałem, to jest duży plus — Jerzy Sałata uśmiechnął się.

— Wróćmy do tego, jaki jest poeta w dzisiejszych czasach jak debiutuje, szuka wydawców. Jeżeli poeci mają swoich mecenasów, którzy finansują wydanie ich tomiku, to czy trochę nie zakładają im kagańców?
— Nie odpowiem na to pytanie. Jestem jednak przekonany, że nie powinno się ganić prozaika, czy poety, że widzi coś inaczej. Po to są twórcy i artyści. Wiemy dobrze, że podczas zaborów gdyby nie literatura, duch narodu by zaginął. Dobrze to ujął Jacek Kaczmarski w piosence „Mury”.

— Bardzo dziękuję za rozmowę.
dar

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5