Po 40 latach pan Jan musi zlikwidować gołębnik

2021-05-31 17:00:00(ost. akt: 2021-10-22 09:25:27)
Wspólnota mieszkaniowa opowiada się za likwidacją gołębnika

Wspólnota mieszkaniowa opowiada się za likwidacją gołębnika

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

Pan Jan ma 71 lat, z których 61 poświęcił gołębiom. Trzymał je w gołębniku otrzymanym 20 lat temu po poprzednim jego właścicielu. Dotychczas nie było z gołębiami problemu. W maju dostał nakaz usunięcia gołębnika z terenu Bartoszyc.
Pan Jan mieszka w domku, a gołębnik stoi na pobliskim terenie wspólnoty, do której gołębiarz nie należy. Wspólnota nie zgadza się na gołębnik w tym miejscu.

Pan Jan dba o higienę w gołębniku i poza nim
Fot. Dariusz Dopierała
Pan Jan dba o higienę w gołębniku i poza nim

Ta walka trwa kilka lat — mówi pan Jan.

Wspólnota złożyła do Urzędu Miasta pismo w sprawie gołębnika. Miesiąc temu do pana Jana przyjechała straż miejska z informacją, by zgłosił się do urzędu.
Pan Jan napisał list do burmistrza. Prosił o pomoc w rozstrzygnięciu konfliktu ze wspólnotą mieszkaniową. Deklarował, że zgadza się na wszystko i jest w stanie ponieść opłaty, byle tylko mógł nadal hodować gołębie. Przyznaje, że nie wie, na czyim gruncie 40 lat temu postawiono gołębnik. „Trzymam tam porządek, nie ma bałaganu, przychodzą rodzice z dziećmi, oglądają, a dla mnie to jest miłe. Nadmieniam, że mam 71 lat, a gołębie hoduję od 10 roku życia. Jak do mnie doszła ta wiadomość, to jakbym dostał cios w serce. (...) Dla mnie to jest odpoczynek, moja pasja i moje życie."

Otrzymał odpowiedź i okazało się, że część gołębnika stoi na terenie gminy, a część na wspólnoty mieszkaniowej. Pan Jan ma usunąć gołębnik z ptakami z terenu gminy w terminie siedmiu dni. Urzędnik podał uzasadnienie, które przedstawiła wspólnota mieszkaniowa.

Zarząd Wspólnoty w swoim piśmie nadmienił, że Pana gołębie są dla nich uciążliwe w postaci zanieczyszczania odchodami balkonów na najwyższych kondygnacjach, parapetów okiennych i pojazdów zaparkowanych na parkingu prywatnym w/w wspólnoty mieszkaniowej. (...) W tej sprawie przez Wspólnotę Mieszkaniową została podjęta uchwała, w której 69,60% mieszkańców wspólnoty opowiedziało się za likwidacją Pana gołębnika.

Wspólnota wskazała inną lokalizację: działkę pana Jana. Gołębiarz twierdzi, że nie może się tam przenieść. Dwadzieścia lat temu miał sprawę sądową z sąsiadem o rzekome zanieczyszczanie elewacji przez gołębie. Sąd zdecydował, że pan Jan może trzymać gołębie u siebie, ale musi założyć siatkę (wojlerę). Ptaki musiałyby być całe życie w zamknięciu.

Fot. Dariusz Dopierała

W czasie rozprawy w maju 2003 roku zmarł właściciel gołębnika, którego dotyczy spór. Za zgodą żony zmarłego właściciela zajął jego gołębnik i przejął opiekę nad ptakami, dołączając swoje stadko. Pozwoliło to zakończyć sprawę sądową. Blisko 20 lat opiekował się gołębiami i gołębnikiem. W tym czasie na terenie jego działki dobudowano garaż. Pytany, czy ma dokumenty potwierdzające przekazanie gołębnika pan Jan rozkłada ręce. Mówi że nie może ich odnaleźć.

W 2018 roku wspólnota zorganizowała zebranie. Przegłosowano likwidację gołębnika. Jeden z mieszkańców mówi:

Na zebraniu jedna z pań zarzucała, że gołębie siadają im na balkon. Innemu członkowi wspólnoty przeszkadza to, że gołębie siadają mu na dach samochodu. Ale ludzie karmili dzikie gołębie i dlatego ptaki przylatywały. Gołębie hodowlane nie siadają na parapety! Chorąży miał tu 20 lat gołębie i nikomu nie przeszkadzały.

Podczas spotkania z panem Janem podeszła do nas mieszkająca w bloku pani Beata.

Nie wiem, o co chodzi? Nam gołębie nie przeszkadzają — mówi.

Pan Jan pokazał nam opinię Prezesa Bartoszyckiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Czytamy w niej, że gołębnik razem z ptakami przekazała panu Janowi żona zmarłego żołnierza. Pan Jan utrzymuje w nim należyty porządek, dba o higienę w gołębniku i poza nim. Gołębie są wypuszczane wyłącznie pod jego nadzorem. Autor opinii podkreśla, że można było zobaczyć na parapetach m.in. gołębie miejskie i kawki, dokarmiane przez mieszkańców bloku. Zwraca uwagę na wyjątkowość hodowanych przez pana Jana gołębi.

Związek przyczynił się do zarejestrowania dwóch ras gołębi: bartoszyckiego wysokolotnego oraz bartoszyckiego tarasowego wysokolotnego. Pan Jan hoduje obie rasy, a jego ptaki brały udział w trwającej cztery lata rejestracji. W 2022 roku gołębie pana Jana jako wzorcowe mają wziąć udział w Wystawie Europejskiej.” Swoje pismo prezes kończy pytaniem: „Co ma zrobić z młodymi? Uśmiercić je?

Co mam teraz zrobić? Eutanazję, mam zabić te ptaki?
Fot. Dariusz Dopierała
Co mam teraz zrobić? Eutanazję, mam zabić te ptaki?

Sprawa dzieje się w maju, a szczyt lęgów zazwyczaj przypada między kwietniem, a sierpniem. W gołębniku są młode. Pan Jan pyta:

— Co mam teraz zrobić? Mam zabić te ptaki?

Pan Jan odpowiadając na zarzuty o zanieczyszczanie pokazuje kącik czystości. Torba foliowa, gruby worek na odchody, szczotka, szufelka, kielnia oraz płyn do dezynfekcji pomagają utrzymać porządek w gołębniku. Podczas blisko godzinnego spotkania gołębie ani razu nie przysiadły na parapetach. Nie zauważyliśmy też żadnych nieczystości.

Moje gołębie są pod kontrolą — mówi pan Jan. — Kiedy widzę, że ktoś wywiesza pranie nie wypuszczam gołębi. Przychodzę, karmię je, wypuszczam. Latają raz dziennie. Gołębie wysokolotne są około dwóch – trzech godzin w powietrzu i potem siadają prosto na gołębnik. Wtedy je zamykam.

Kiedy pan Jan wprowadza "rafy" w ruch i po kilku minutach ptaki posłusznie wlatują do gołębnika.

Mężczyzna nie potrafi pogodzić się z decyzją burmistrza o likwidacji gołębnika.
Skontaktował się z nami członek zarządu wspólnoty. Przez portal społecznościowy „Gońca Bartoszyckiego” spytał, czy zajmujemy się sprawą gołębnika i czy znamy stanowisko wspólnoty.

W rozmowie telefonicznej przedstawił swoje racje. Przekazał pismo wysłane do Urzędu Miasta. Ostatecznie nie wyraził zgody na publikowanie swojej wypowiedzi, udostępnionych dokumentów oraz nazwiska.

Niektórym po prostu przeszkadza to, że tu latają gołębie
Fot. Dariusz Dopierała
Niektórym po prostu przeszkadza to, że tu latają gołębie

Podsumujmy fakty, które znamy z pisma z Urzędu Miasta i od naszych rozmówców.
Pan Jan nie dysponuje żadnymi dokumentami na to, że jest właścicielem gołębnika oraz zgodą UM oraz wspólnoty na hodowanie gołębi w tym miejscu. Ostatecznie uchwałę o likwidacji gołębnika wspólnota przyjęła w 2018 roku. Podczas decydującego głosowania mieszkańcy skarżyli się na zanieczyszczenie budynku przez ptasie odchody. Uchwała nie była realizowana do grudnia 2020 roku. Wspólnota wysłała pismo do Urzędu Miasta, zwracając się z prośbą o usunięcia gołębnika. Burmistrz zdecydował o jego usunięciu.

Gołębie hodowlane są mniej uciążliwe, niż dzikie ptaki. Gołębie pana Jana większość czasu spędzają w zamknięciu, a lokatorzy dokarmiają dzikie gołębie i kawki. Jeden z członków wspólnoty z którym rozmawialiśmy powiedział nam, że niektórym po prostu przeszkadza to, że tu latają gołębie,
Podczas rozmowy łzy nie pozwalały panu Janowi mówić. Nie spał w nocy. Dodał, że zaproponował kompromis, czyli — po ustaleniu z urzędem miasta — przesunięcie gołębnika z terenu wspólnoty. Bez odzewu. Wspólnota jest tylko skłonna poczekać na zakończenie okresu lęgowego.

Pan Jan bezradnie rozkłada ręce:

Przez 40 lat gołębnik nie przeszkadzał ani mieszkańcom, ani urzędowi miasta. Teraz taka decyzja jest dla mnie jak gwóźdź do trumny. Jeśli będę musiał zabić te gołębie, zaniosę je burmistrzowi.

Fot. Dariusz Dopierała

Od autora: Od strony prawnej sytuacja jest jednoznaczna. Pan Jan nie ma prawa własności i zgody właścicieli na to, by jego gołębnik stał w obecnym miejscu. Jednak jak każda sprawa, również i ta ma swój, czysto ludzki wymiar.
Dariusz Dopierała


interwencje

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Andy #3067699 1 cze 2021 19:05

    Członkowie wspólnoty zapewne nie odróżniają gołębia miejskiego od gołębi hodowanych przez pana Jana, którego tylko należy podziwiać za pasję oraz osiągnięcia. Burmistrz zamiast wydawać nakazy i zakazy powinien w tym przypadku wystąpić w roli mediatora a nie zza biurka wydać władczą decyzję. A dlaczego powinien? Nie wiem, czy trafiło już do jego głowy (chciałoby się napisać nieco dosadniej), że promocja Bartoszyc to nie ulotki, broszury, materiały reklamowe tylko... ludzie. "Bartoszycki wysokolotny" to nazwa warta dużej i drogiej kampanii reklamowej a wy urzędnicy i wy mieszkańcy macie to za darmo. Promocja miasta to szereg takich małych pasji i osiągnięć takich ludzi. Chciałbym bardzo sobie pogadać z tą wspólnotą, która przyjmuje tak bezsensowne uchwały, zapewne na czyjś wniosek. Tak, ptaki srają. Zdarza się, że na parapet, albo na samochód. Zdarza się, że komuś na głowę i komuś musiało nieźle tu guano w tę główkę przywalić.

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz

  2. Henryk Zapolnik #3067660 1 cze 2021 11:52

    Dla pana Jana to jest rozrywka hodować swoje gołąbki. Po kilkudziesięciu latach pracy jako kierowca autobusów. W sumie nie posiada ich chmary, a tylko kilka gołąbków. Niech sobie fruwają. A gdy pan Jan patrzy na ich loty, na pewno wpływa na jego zdrowie, ma swoje już lata. Gołąb symbol pokoju.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

  3. Mieszkanka #3067618 31 maj 2021 19:18

    Gołębie pana Jana niesa wcale uciazliwi Są zadbane wokół golebnika jest stale porządek Nigdy niewidzialam żeby gołębie pana Jana siadaly na parapety lub na samochody, wymyślone przez ludzi słowa są poprostu żenujące. Pozdrawiam tych którzy są zawzięcie podli.

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5