Fundacja spełnia marzenia zwierząt

2021-04-02 12:00:00(ost. akt: 2022-05-31 16:15:15)

Autor zdjęcia: arch. Fundacji Niechcianych Zwierząt

O Fundacji Niechcianych Zwierząt pisaliśmy kilkukrotnie. Sprawa miała zmierzać w dobrym kierunku, jednak nadal są pewne wątpliwości, jeśli chodzi o przyszłość kociaków. Rozmawiamy z radnym oraz pracownikiem fundacji.
O wypowiedzeniu lokalu fundacji pisaliśmy kilkukrotnie. Podczas XXXVI sesji Rady Miasta Bartoszyce omawiano m.in. sprawę Fundacji Niechcianych Zwierząt.
Przypomnijmy fakty. W lutym w tekście „Urząd wypowiedział umowę kociarni. Poszło o ogrzewanie” pisaliśmy o tym, że urząd nie przedłużył umowy Fundacji, zajmującej się kotami. Przedstawicielka fundacji wskazała na fakt, że umowa miała być przedłużona „pod warunkiem, że piec zostanie wyłączony, a my zapewnimy sobie inne alternatywne ogrzewanie, nie emitujące spalin.”

W tekście opublikowanym 15 lutego poinformowaliśmy, że za pomocą strony internetowej pytamy Urząd Miasta o powód wypowiedzenia umowy i plany urzędu, co do przyszłości wynajmowanych przez fundację pomieszczeń. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Dwa dni później z redakcją skontaktował się pełnomocnik mieszkańców budynku, którzy zgłaszali sprawę „komina”. Z uzyskanych informacji wynikało, że działalność fundacji nie przeszkadza mieszkańcom, a problemem jest zadymienie. Później pojawiła się informacja nt. wyceny budynku, dlatego 9 marca wysłaliśmy do Urzędu Miasta pytanie, czy budynek będzie wyceniany. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Na poprzedniej sesji wiceburmistrz Krzysztof Hećman informował, że wypracowany został kompromis.

Ostatnia sesja Rady Miasta zmieniła sytuację. Burmistrz Piotr Petrykowski powrócił do sprawy fundacji informując, że zarządził zwiększenie o 10 tysięcy kwoty na sterylizację kotek i kastrację kotów. Wyraził zgodę na przesunięcie terminu opuszczenia lokalu do 29 kwietnia. Zwierzęta, które nie zostaną do tego czasu zaadoptowane, zostaną przewiezione do schroniska w Bagienic (na terenie Bartoszyc nie ma schroniska dla zwierząt).

Burmistrz Bartoszyc nie odniósł się do sprawy, którą opisywaliśmy w „Gońcu Bartoszyckim” wskazując, że w jego ocenie temat powinien być omawiany u prokuratora, lub w sądzie.

O opinię na temat rozwiązania zaproponowanego przez burmistrza zapytaliśmy jednego z radnych.

— Liczba zwierząt przebywających w pomieszczeniach fundacji jest płynna. Niektóre z nich są oddawane do adopcji, ale dochodzą nowe. Zdarzają się też zwierzaki, które nie przyzwyczajają się do nowego miejsca. Również one wracają do fundacji. W Bartoszycach ciężko jest znaleźć dom - zarówno stały, jak i tymczasowy - dla kotów. Łatwiej jest w większych miastach. Warto też odróżnić koty wolnożyjące od kotów bezdomnych. Pierwsze można np. wysterylizować i wypuścić na wolność. Koty bezdomne nie poradzą sobie na wolności, gdyż od małego przebywają w pomieszczeniach fundacji.

Obecnie obie strony porozumiały się na tyle, że — co zostało przekazane na ostatniej sesji Rady Miasta — burmistrz odsunął termin opuszczenia pomieszczeń. Z kolei fundacja ogłosiła zbiórkę na zakup dwóch kontenerów. Nasz rozmówca mówi, że być może burmistrz udostępni kawałek ziemi, na którym będzie można postawić kontenery.



W poniedziałek 29 marca Urząd Miasta opublikował interpelację złożoną w tej sprawie przez radną Elżbietę Zabłocką oraz odpowiedź burmistrza z 18 marca.




Interpelacja radnej Elżbiety Zabłockiej

W odpowiedzi na interpelację (jej treść znajdziecie na naszej stronie internetowej) burmistrz zwrócił uwagę, że fundacja nie zaakceptowała przygotowanej umowy oraz wykonywała w użyczonym budynku działalność naruszającą normy prawa. W odpowiedzi nie pojawia się sprawa ogrzewania.




Odpowiedź na interpelację radnej Elżbiety Zabłockiej

Zgodnie z pismem przyczyną nieprzedłużenia umowy są „względy formalno-prawne”, a obecnie prowadzona jest wycena budynku, który jest przygotowywany do sprzedaży. W związku z tym nie ma możliwości przedłużenia umowy. Jednocześnie zdaniem burmistrza koty przebywające w fundacji są w większości kotami wolnożyjącymi i zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt stanowią „dobro ogólnonarodowe”. W związku z tym ich miejscem powinno być środowisko społeczne. Pozostałe koty, które są bezdomne, trafią do schroniska dla zwierząt.

Przedstawiamy stanowisko Fundacji Niechcianych Zwierząt:
„Fundacja została zarejestrowana w Sądzie, legalnie i na podstawie swojego statutu. Wszystkie działania oparte są na zapisach tam zawartych i za zgodą sądu rejestrowego. Zadania fundacji pokrywają się z działaniami samorządów gminnych i dobrze widziane jest współdziałanie samorządów z takimi organizacjami, co również ma umocowanie prawne.”

Fundacja w ramach działalności statutowej zapewnia zwierzętom więcej, niż schronisko — dużą wagę przywiązuje do adopcji zwierząt i ma w tym działaniu sporo sukcesów. Rozwiązanie zaproponowane przez burmistrza nie zapewnia możliwości przeprowadzania adopcji zwierząt.

"Domów szukamy jedynie kotom bezdomnym. Koty wolnożyjące — po leczeniu i sterylizacji wypuszczane są w miejsce bytowania. Celem ustawy o zapobieganiu bezdomności jest między innymi umieszczanie zwierząt w nowych domach, a nie tylko wywózka do schroniska, gdzie dalej są bezdomne i utrzymywane przez mieszkańców z danej gminy. Prywatne schroniska nie są instytucją charytatywną, tylko muszą zarabiać, a więc nie są zainteresowane adopcjami. Intensywnie szukamy domów, poprzez ogłoszenia, również w innych regionach Polski. Mamy sporo adopcji. Uratowałyśmy wiele istnień, tak psów jak i kotów, które dzięki nam nie siedzą w schronisku, a w swoich nowych domach.”

Obecne rozwiązanie jest dla samorządu miasta Bartoszyce bezkosztowe.
„Współpracujemy z trzema lecznicami w Bartoszycach, niekiedy wozimy do lecznicy w Lidzbarku a nawet do Olsztyna. Wszystkie są regularnie odrobaczane i oczywiście sterylizowane jak również wg potrzeb leczone. Pracujemy społecznie, czyli za darmo. Na leczenie zwierząt wykorzystujemy tylko wpłaty darczyńców oraz własne. Niekiedy są to ogromne sumy. Przykład - kotka, zgłoszona w sobotni wieczór, po wypadku komunikacyjnym na ul. Gdańskiej, z pękniętą w kilku miejscach szczęką, przeszła kilka operacji, koszt 1500 zł. Dziś mieszka w domu. Innym razem kot zgłoszony z ul. Sikorskiego, z połamaną miednicą, przeszedł skomplikowaną operację, koszt 1200 zł, tez pojechał do domu. Nie otrzymujemy dotacji. Nie otrzymujemy od Urzędu Miasta pomocy finansowej.”

Zgodnie z uzyskanymi informacjami część kotów zostanie przekazana do schroniska w Bagienicach. Pobyt jest opłacany przez gminę, ceny nie znamy. W internecie jest natomiast dostępna umowa schroniska z gminą Sępopol. Koszt pobytu w schronisku jednego kota wynosi 9,50 złotych dziennie. W cenie mieści się karmienie oraz dozór i opieka nad zwierzęciem. W pomieszczeniach fundacji przebywa od 20 do 30 kotów. Łatwo policzyć, że dzienny koszt pobytu 20-30 kotów to kwota 190 - 285 złotych.

O opinię ponownie zapytaliśmy Urząd Miasta oraz pełnomocnika zajmującego się ochroną zwierząt. Pierwsze zapytanie w sprawie wyceny wysłaliśmy za pomocą poczty elektronicznej 9 marca. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dariusz Dopierała


interwencje

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5