Andrzej Suski. Wiosną chcę uciec z tej „klatki”

2021-03-29 07:00:00(ost. akt: 2021-03-29 06:57:00)
Andrzej Suski

Andrzej Suski

Autor zdjęcia: archiwum domowe

Pandemia zamyka nas i część firm. Ograniczenia dotyczą hoteli, restauracji, instytucji kultury i innych branż. Konsekwencje mają jednak i drugie dno. Najbardziej poszkodowanymi grupami są osoby starsze, chorzy i niepełnosprawni.
Andrzej Suski korzystając z elektrycznego wózka, uczestniczy aktywnie w życiu społecznym i zawodowym. Rozmawiamy o barierach, jakie napotykają osoby niepełnosprawne.
— Zwykle często widziałem Ciebie „w mieście”, przede wszystkim na imprezach kulturalnych. Teraz ich nie ma... Jak się z tym czujesz?
— Teraz odczuwam obawę i lęk przed spotkaniami z ludźmi. Jednak pomaga mi, że z natury myślę pozytywnie. Jest co prawda dużo ograniczeń, ale pomimo nich trzeba z życia brać to, co jest możliwe. To jedyny i najlepszy sposób na ogarnięcie swojej sytuacji. Zresztą, życie osoby niepełnosprawnej od początku uczy, a nawet wręcz zmusza do walki z przeciwnościami.

— Spotykasz inne – poza pracą, o której już rozmawialiśmy – przeciwności losu?
— Generalnie tak. O pracy porozmawiamy innym razem. Choćby to, że kilkukrotnie startowałem do samorządu, jednak się nie dostałem. Uważam, że jest to „wina” mojej niepełnosprawności.

— Czy aby na pewno?
— Tak. Jesteśmy zaszufladkowani. Ludzie uważają, że jeśli osoba niepełnosprawna dostanie się do Rady Miasta, to będzie zajmować się tylko niepełnosprawnością. Nie będą jej interesować problemy innych mieszkańców. Tak, jakby nikt nie brał do głowy, że nie żyjemy tylko swoją niepełnosprawnością!

— A inne formy wykluczenia?
— Brak ciągłości wsparcia osób niepełnosprawnych. Dla osoby niepełnosprawnej ważne jest, by wiedziała, że dane działanie będzie wspierane także za pięć, czy dziesięć lat. To dotyczy nie tylko pracy, ale także całego spektrum problemów. Choćby programów dla stowarzyszeń zajmujących się niepełnosprawnymi. Zajmują się wyrywkowymi problemami, patrząc tylko na jakiś wycinek.

— A bariery architektoniczne? Problem wykluczenia przestałby istnieć, gdyby usunięto bariery architektoniczne?
— Czy bez barier problem by przestał istnieć? Nie. Byłby mniejszy, ale nadal by istniał. Obecnie rozbijamy się o szybę. W naszym mieście co prawda wiele ich zlikwidowano, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Przykładem jest nasz Urząd Miasta, w którym czuję się gorszy. Nie wjadę do tych działów urzędu, które są poza parterem. Jednak to nie tylko to.

— Co masz na myśli?
— Wiele razy postulowałem w kontaktach z władzami miasta, by utworzyć przy każdym burmistrzu przy Radzie Miasta człowieka, a nie urzędnika, który zajmowałby się wykluczeniem osób niepełnosprawnych. Jeśli będą prowadzone inwestycje, pytajmy tę osobę, jakie bariery można zlikwidować i jak to zrobić. Pytajmy: Jak myślisz? Czy dla ciebie i twojego środowiska będzie to dobre czy złe?

— To rozwiąże problem?
— Samo takie ciało doradcze nie jest jeszcze rozwiązaniem. Trzeba sobie postawić pytanie, na ile taki głos będzie brany pod uwagę?

— Widzisz jeszcze inne bariery?
— Zawiść ludzi. Musiałem walczyć o swoje mieszkanie. Poszerzenie balkonu. Windę, która otworzyła mi okno na świat, na życie. To wzbudziło wiele krzywych spojrzeń. Jednak dla mnie była to jedyna szansa na wyrwanie się z "klatki". Swoje mieszkanie tak właśnie nazywam, bo tak się w nim czuję. W sezonie zimowym pół roku jestem w "klatce", nie wychodzę w ogóle z domu. Marzę o wiośnie i chcę jak najszybciej uciec z tej "klatki". Teraz pandemia mi przeszkadza w wyjściu z mieszkania również w inne pory roku.
— Dziękuję Tobie za rozmowę.

Dariusz Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5