Trener Granicy Bezledy: "Po udanej końcówce rundy wszyscy widzą, że awans jest w zasięgu ręki"

2021-01-11 10:04:36(ost. akt: 2021-01-11 10:09:53)

Autor zdjęcia: Grzegorz Kwakszys

A KLASA PIŁKI NOŻNEJ || Trzecie miejsce po jesieni, niewielka strata do liderów i wiosenne mecze z nimi na swoim boisku — to ciekawa perspektywa dla Granicy Bezledy przed spotkaniami rewanżowymi. A jak na to patrzy trener zespołu Mariusz Zieliński?
— Kazimierz Górski mawiał, że "mecz można wygrać, przegrać lub zremisować", ale w waszym wypadku tej ostatniej opcji było w tej rundzie chyba zbyt dużo?

— Na pewno. Co prawda lepiej zremisować mecz niż go przegrać, ale patrząc z drugiej strony, to uciekło nam przez to trochę punktów, a przez to oddalały się od nas drużyny z czołówki.

— Dwa razy remisowaliście w spotkaniach derbowych, ale podział punktów na boisku najgorszej drużyny, jaką widziałem od lat, czyli Orła Czerwonka, chluby nie przynosi.

— Przez kilka pierwszych minut tego meczu nic nie wskazywało, że go nie wygramy. Początek spotkania mieliśmy pod kontrolą. Trzeba jednak pamiętać, że między 10. a 17. minutą musiałem dokonać aż trzy, wymuszone kontuzjami, zmiany. Na boisko weszli zawodnicy doświadczeni, ale na przykład po chorobie, jak Jacek Boras. Nie planowałem wpuszczać go wtedy, ewentualnie na samą końcówkę, a musiał zagrać niemal cały mecz. Zdobyliśmy później gola, ale gospodarze wyrównali w doliczonym czasie.

— Remisy dzielą się na takie, po których jesteś zadowolony, bo na przykład wyrównałeś w końcówce meczu, albo wściekły, bo w końcówce straciłeś prowadzenie. Był w tej rundzie remis, który cię ucieszył, czy częściej jednak bywałeś po nich zły?

— Chyba jednak częściej bywałem zły. Granica ma duży potencjał i jeśli remisowaliśmy, to czuliśmy niedosyt.

— Zostawmy te remisy, bo choć przez nie kilka punktów uciekło, to jednak Granica należy do ścisłej czołówki grupy 3. Jesteś zadowolony z sytuacji w tabeli?

— Gdyby nie tyle remisów, to pewnie my bylibyśmy liderem. Wygraliśmy przecież między innymi z czołówką. Jestem jednak bardzo zadowolony. Założyliśmy sobie z drużyną, że aby nie tracić kontaktu z klubami przed nami nie możemy przegrać czterech ostatnich spotkań. No i trzy z nich wygraliśmy, a raz zremisowaliśmy. Pokonaliśmy wtedy nawet lidera na jego boisku (3:2 z Leśnikiem Nowe Ramuki — red.). Wynik nie odzwierciedlał tego, co działo się wtedy na boisku, bo byliśmy zdecydowanie lepsi niż gospodarze.

— Co powiedzieliście sobie w szatni przed startem pierwszej rundy? W przedsezonowej wypowiedzi dla "Gońca" stwierdziłeś, że było to "gramy, bawimy się i zobaczymy, co to wszystko przyniesie", ale nie do końca chce mi się wierzyć, że nie postawiliście sobie sprawy jasno: gramy o awans.

— Gdybym wtedy powiedział otwarcie, że dla mnie liczy się tylko awans, to musiałbym być zadufanym w sobie. Mecz meczowi nie jest równy, a gra się po to, żeby wygrać. W drużynie jest jednak potencjał i to duży. Na jej prowadzenie zgodziłem się tylko dlatego, że znam tych chłopaków i wiem, na co ich stać.

— Dziś już możesz powiedzieć otwarcie, że wiosną gracie o awans, albo jak kto woli, powrót do klasy okręgowej?

— Na pewno tak. Po udanej końcówce rundy wszyscy widzą, że jest to w zasięgu ręki.

— Jakie miałeś podstawy ku temu, by sądzić, że Granica znajdzie się w czołówce po pierwszej rundzie?

— Przygotowania były dobre i mieliśmy świetne warunki. Nie mogę narzekać na współpracę z zarządem klubu, na podejście zawodników do treningów. Oczywiście bywały momenty, w których na zajęcia przychodziło 6-7 osób, ale tak jest pewnie w każdym klubie. To przecież sport amatorski, gramy dla przyjemności i każdy najpierw patrzy na swoją pracę lub inne, ważne obowiązki. Niemniej, rzeczywiście liczyłem, że znajdziemy się w czołówce. Raz, że znałem potencjał chłopaków, a dwa, przed sezonem wzmocniliśmy się Łukaszami: Rentkowski, Siedlerem i Borasem, a deklarację pomocy na boisku złożyli też doświadczeni Wojciech Kajda i w szczególności Maciej Szczygielski.

— Przed wami w tabeli są tylko Leśnik oraz Naki Olsztyn. Obie te drużyny jesienią pokonaliście i to na ich boiskach. Który z tych zespołów jest groźniejszy?

— W moim odczuciu bardziej poukładanym zespołem jest Naki. To drużyna dużo biegająca, mająca równych zawodników na wszystkich pozycjach. Pamiętam, że kiedy graliśmy w nimi w pierwszej kolejce, to wchodzący na boisko zmiennicy nie obniżali poziomu, tylko napędzali zespół. Myślę, że to właśnie oni będą najbardziej groźni wioną.

— Atut własnego boiska w meczach z Leśnikiem i Naki w rundzie wiosennej to jest coś, na co bardzo liczysz?

— Na pewno. Koncentracja musi być na każdym boisku, ale liczę, że swój stadion nam pomoże. Podobnie jak kibice. Mam nadzieję, że do startu rundy wiosennej sytuacja epidemiczna ustabilizuje się na tyle, by mogli oni wrócić na trybuny. Mamy w Bezledach swoich wiernych fanów, którzy zawsze nam pomagali. Liczę, że i tym razem dołożą swoją cegiełkę do dobrej gry Granicy.

— Z Leśnikiem wygraliście w trudnym czasie, kiedy liga miała już wolne, a wy musieliście rozgrywać zaległe spotkania. Koronawirus bardzo namieszał wam w tej rundzie? Wymuszone przerwy wytrącały was z rytmu?

— Nie było łatwo, pewnie jak każdej innej drużynie dotkniętej tym problemem, ale staraliśmy się robić swoje. Wiedzieliśmy, że na przełomie października i listopada czekają nas bardzo ważne mecze.

— Nie chcieliście zagrać zaległych spotkań w tygodniu?

— Chcieliśmy. Na początku była taka myśl, ale w miarę upływu czasu dni stawały się coraz krótsze i gra w środku tygodnia stawała się niemożliwa. Warmińsko-Mazurski Związek Piłki Nożnej narzucił nam terminy po zakończeniu rundy, więc musieliśmy się do tego dostosować.

— Zostańmy jeszcze przy meczu z Leśnikiem, ostatnim rozegranym przez Granicę w rundzie jesiennej. Wyliczyłem, że wyjściowa jedenastka Granicy miała w tym spotkaniu średnią wieku prawie 33 lata. Aż dziewięciu zawodników albo przekroczyło już, i to znacznie, 30. rok życia, albo się do niego zbliżało.

— Nie tylko ty zwracasz na to uwagę. To samo słyszałem też od innych osób. Na razie koncentrujemy się na tym, by osiągnąć założone sobie cele, ale mamy w drużynie również młodych zawodników, którzy, mam nadzieję, za jakiś czas dorównają tym 30-latkom zarówno na treningach, jak i podczas ligowych spotkań.

— Ale to ci doświadczeni zawodnicy ciągną tę drużynę.

— Zgadza się. Rozmawiamy o tym między sobą, mówimy o tym w gronie zarządu klubu, ale wszyscy wiemy, jak to jest w tak małych miejscowościach. Naki lub Leśnik mają pod tym względem trochę łatwiej niż my. W naszym powiecie są cztery drużyny, które opierają się na zawodnikach ze swoich okolic. Nie oszukujmy się, że w Granicy będzie nagle grało pięciu lub sześciu młodzieżowców i jeszcze będą oni wiedli prym.

— Nie boisz się, że to co wystarczyłoby na A klasę, mogłoby być przeszkodą w kolejnym sezonie, jeśli udałoby się ponownie zagrać w klasie okręgowej?

— Liczę, że nie. Przed kolejnym sezonem będzie czas na przygotowanie się do niego. Zresztą nawet teraz rozmawiamy już z młodszymi zawodnikami, którzy może dołączą do nas przed rundą wiosenną, albo już latem.

— Do ścisłej czołówki grupy 3 należy też drugi z naszych klubów, czyli KS Wojciechy. Granica i oni na dwóch pierwszych miejscach w tabeli na koniec sezonu. Potrafisz to sobie wyobrazić?

— A dlaczego nie? Wojciechy grały już niedawno w barażach o klasę okręgową. Na pewno fajnie byłoby awansować dwoma drużynami z tego samego powiatu.

— Jesień to stosunkowo niewielka liczba straconych przez Granicę goli. Sam za czasów gry byłeś napastnikiem, ale budowę drużyny zaczynasz od obrony?

— Jak najbardziej. To też staram się wpajać zawodnikom. Z tyłu zawsze staramy się grać "na zero", a z przodu sytuacje do strzelenia goli zawsze się znajdą. No i w minionej rundzie niewiele goli traciliśmy, a więcej zaczęliśmy strzelać.

— Co chciałbyś poprawić podczas zimowej przerwy?

— Na pewno chciałbym, żebyśmy wciąż grali jak w ostatnim meczu rundy, z Leśnikiem. Chłopaki wyszli wtedy na boisko z dużą ambicją i wolą walki. Nie było po nich widać zmęczenia rundą.

— W sparingach postawiłeś w głównej mierze na lokalne drużyny. Klubowi z A klasy trudno umówić mecz kontrolny z czwartoligowcem?

— Myślę, że tak. Czwartoligowcy wolą grać z zespołami na swoim poziomie. Poza tym taki mecz, to wyjazd, a co za tym idzie, koszty. Nie mamy nie wiadomo ile pieniędzy, więc sparingi umawiamy tak, aby było blisko i tanio.

Grzegorz Kwakszys

PO JESIENI
1.Leśnik3039:22

2.Naki2732:12

3.Granica2628:13

4.Wojciechy2530:25

5.Gietrzwałd2024:24

6.Burza1823:21

7.Jastrząb1426:30

8.Reduta1327:32

9.Jonkowo1323:35

10.Wrzesina1335:35

11.Tempo1027:28

12.FC Dajtki918:34

13.Orzeł310:31

U SIEBIE
1.Wojciechy*1619:8

2.Burza1516:7

3.Naki1513:5

4.Granica1415:6

5.Leśnik1217:11

6.Gietrzwałd1113:10

7.Reduta1014:11

8.Tempo919:11

9.Wrzesina820:21

10.Jastrząb714:15

11.Jonkowo410:20

12.FC Dajtki39:17

13.Orzeł35:16

* drużyna jako gospodarz grała w Bezledach

NA WYJEŹDZIE
1.Leśnik1822:11

2.Naki1219:7

3.Granica1213:7

4.Jonkowo913:15

5.Gietrzwałd911:14

6.Wojciechy911:17

7.Jastrząb712:15

8.FC Dajtki69:17

9.Wrzesina515:14

10.Burza37:14

11.Reduta313:21

12.Tempo18:17

13.Orzeł05:15

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5