Przychodnie zamknięte przed covidem, a nie przed pacjentami

2020-08-22 07:00:00(ost. akt: 2020-08-20 09:13:34)
Anna Osowska: Czasem pacjenta w przychodni trzeba przyjmować w takim ubiorze.

Anna Osowska: Czasem pacjenta w przychodni trzeba przyjmować w takim ubiorze.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne Anny Osowskiej

ZDROWIE || To nie jest nasze widzimisię, że z ograniczeniami przyjmujemy naszych pacjentów — mówią lekarki rodzinne z Bartoszyc i Sępopola, z którymi rozmawialiśmy. Opowiedziały nam one m.in., jak oceniają wymuszony przez pandemię system teleporad.
Pandemia koronawirusa wymusiła wiele zmian w codziennym życiu. Załatwienie niektórych spraw nie wygląda już tak samo, jak jeszcze na początku tego roku. Zmiany dotknęły choćby wizyty u lekarzy. Dzisiaj nie ma już potrzeby pilnowania kolejki pod drzwiami gabinetu. Na wizytę można umówić się telefonicznie, a czasem nawet nie trzeba pokazywać się lekarzowi.

Lekarka rodzinna z Sępopola Anna Osowska mówi, że "nie zamknęła przychodni przed pacjentami, a przed covidem".

— Epidemia spowodowała wprowadzenie nowej jakości w działaniu przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. Można tu mówić o "plusach epidemii", jak by to nie brzmiało. Wymusiła ona wprowadzenie takich standardów, jakie znaliśmy głównie z prywatnych gabinetów lekarskich, gdzie pacjent rejestruje się telefonicznie na konkretną godzinę. Teraz pacjent nie czeka w kolejce od 5 rano na otwarcie przychodni, a wiele świadczeń może uzyskać bez wychodzenia z domu. Po drugie, zapewniana jest ochrona jego danych osobowych i prywatność, bo pacjenci nie oczekują wspólnie w poczekalni i nie są wypytywani przez innych na co chorują. Po trzecie, ograniczona jest konieczność fizycznej obecności w przychodni, a żaden zakład opieki zdrowotnej nie jest miejscem bezpiecznym, bo tu przychodzą przede wszystkim osoby chore — mówi Anna Osowska.

Jedną z nowości, które pojawiły się w czasie pandemii, są teleporady. Co na ten temat mówią wytyczne konsultanta krajowego z dziedziny medycyny rodzinnej?

Już na początku tego dokumentu czytamy, że "teleporada nie może być jedyną formą udzielania świadczeń w POZ".

Kiedy więc pacjent powinien fizycznie udać się do lekarza rodzinnego? Tu odpowiedzią są zapisy wspomnianego dokumentu: "Osobiste wizyty pacjentów, w tym pacjentów pediatrycznych, powinny być realizowane w następujących przypadkach:

a) gdy stan pacjenta wskazuje na konieczność przeprowadzenia badania przedmiotowego lub innych procedur z zakresu kompetencji POZ, niemożliwych do zrealizowania w formie teleporady,

b) gdy ustalenie postępowania diagnostyczno-terapeutycznego nie jest możliwe na podstawie informacji zebranych podczas teleporady,

c) gdy występują objawy o niejasnym charakterze, znacznym nasileniu, nieustępujące w czasie, będące przyczyną istotnego niepokoju pacjenta,

d) gdy brak jest spodziewanego efektu terapeutycznego (np. poprawy stanu zdrowia pacjenta) po dwóch kolejnych teleporadach, udzielonych z tej samej przyczyny, a wizyta osobista jest możliwa do realizacji".


Anna Osowska podaje w kontekście teleporad konkretny przykład:

— Zatelefonował pacjent uskarżający się na dolegliwości ze strony układu oddechowego. Zebrałam dokładny wywiad i zaprosiłam go do przychodni, wskazując konkretną godzinę. Powiedziałam mu przez, które drzwi budynku ma wejść. Przyjęłam go i zbadałam będąc w pełnym zabezpieczeniu, czyli w fartuchu jednorazowym, maseczce, przyłbicy i rękawiczkach. Pacjent był w maseczce, zdjął ją na chwilę, do badania. Zleciłam badania dodatkowe w trybie pilnym: pobranie krwi i rentgen płuc. Umówiliśmy się na kontakt telefoniczny. Chory zadzwonił i przekazał wyniki badań. Okazało się, że "miałam nosa" i pacjent ma bakteryjne zapalenie płuc. Poprosiłam, aby jego żona odebrała z przychodni pilne skierowanie do szpitala. Proces diagnostyczno-leczniczy wyglądał więc następująco: teleporada, w trakcie niej decyzja lekarza o konieczności zbadania chorego, badanie lekarskie w gabinecie oraz zlecenie badań, teleporada z omówieniem dalszego procesu leczenia i konieczności leczenia w szpitalu. Powtórna obecność pacjenta w moim gabinecie nie była zasadna. O to właśnie chodzi we wprowadzonym systemie: o maksymalne ograniczenie pobytu w miejscach, gdzie może dojść do zakażenia — tłumaczy Anna Osowska.

Marzena Bromirska z przychodni Bart-Medica w Bartoszycach mówi, że z takiego sposobu obsługi zadowoleni są przede wszystkim młodzi pacjenci, bo nie tracą czasu na czekanie w kolejkach.

— Starsi pacjenci natomiast lubili przyjść, aby porozmawiać w poczekalni z innymi pacjentami lub spotkać się ze swoim lekarzem Teraz to nie jest możliwe. Zresztą w przypadku seniorów i tak zwykle zapraszamy ich na badanie do przychodni, bo czasem nie dosłyszą lub nie rozumieją tego, co mówimy przez telefon — opowiada Marzena Bromirska.

— Jak na pandemię, to nasza przychodnia działa normalnie. Nie była zamknięta ani przez jeden dzień. Oczywiście działamy tak, aby nie tworzyły się kolejki przed budynkiem i w poczekalni. Część pacjentów obsługiwana jest zdalnie. Dotyczy to tych, którzy nie wymagają badania lekarskiego. To wszystkie osoby, które potrzebują wypisania zaświadczenia, recepty, skierowania. Wypisujemy te dokumenty i pacjent zgłasza się do rejestracji, aby je odebrać. Jeśli pacjent wymaga badania, umawiamy go telefonicznie na określony dzień i godzinę — dodaje lekarka.

Marzena Bromirska widzi też uciążliwości z jakimi spotkać się mogą pacjenci.
— Może być kłopot w dodzwonieniu się do nas w godzinach rannych, bo telefon mamy jeden a wtedy wszyscy telefonują i może się zdarzyć tak, że dodzwonią się dopiero po kilku próbach. Drugą niedogodność już wskazałam. To ta dotycząca seniorów, którzy nie mogą się teraz spotkać w przychodni i porozmawiać — mówi lekarka.

Także Anna Osowska oczywiście widzi niedogodności systemu teleporad, bo w terenie, w którym pracuje lekarka nie każdy posiada telefon, zdarzają się osoby niedosłyszące i samotne, nie korzystające z pomocy opiekunów.

— Teleporada jest novum. Pacjenci potrzebują czasu, by nauczyć się korzystania z niej. Stąd ciągle apelujemy, aby w sprawach związanych z uzyskaniem kodu recepty nie telefonować rano kiedy wiele osób chce się zarejestrować w przychodni, ale na przykład w południe lub nawet przed zamknięciem przychodni. Pacjenci często są niecierpliwi, zwykle mają swój własny plan na leczenie, często nawyk przychodzenia do przychodni kilka razy w tygodniu. Zdarza się, że wykazują niezrozumienie, gdy lekarz chce, aby osobiście pojawili się w gabinecie z bolącym kolanem podczas, gdy oni "chcą tylko skierowania" do ortopedy — mówi Anna Osowska.

— Niezgodność ich planu z tym co lekarz im zaleca powoduje pewną frustrację i stąd biorą się chyba nieprzychylne lub krytyczne uwagi na temat funkcjonowania podstawowej opieki zdrowotnej w czasie epidemii. Teleporady zostały wprowadzony na stałe do opieki zdrowotnej i trzeba to przyjąć do wiadomości. Zapomnijmy o czasach, gdy do przychodni zachodziło się przy okazji wizyty u fryzjera, odbierania przesyłki na poczcie czy zakupów. Covid przypomniał, jak wielkim zagrożeniem dla nas wszystkich są choroby zakaźne. Niestety, niektórzy pacjenci wciąż negują zasadność tej formy porady i taranują drzwi przychodni, przez co zwiększają ryzyko zachorowania swoje i innych — dodaje lekarka z Sępopola.

Z ciekawości pytamy jeszcze naszych rozmówczyń, czy zgłaszali się do nich pacjenci z prośbami o wystawienie zaświadczeń stwierdzających, że nie mogą nosić maseczek zakrywających usta i nos. Anna Osowska odpowiada, że do niej nikt taki się nie zgłosił.

— Jedno lub dwa takie zaświadczenia wydałam na początku pandemii, kiedy wprowadzono nakaz noszenia maseczek — mówi z kolei Marzena Bromirska.

— Teraz przepisy mówią, że jeśli ktoś ma schorzenie związane z układem oddechowym lub niewydolność serca, to zamiast maseczki może używać przyłbicy — wyjaśnia i dodaje, że używanie przyłbicy zmniejsza prawdopodobieństwo zakażenia innych osób i ułatwia oddychanie, ale nie chroni osoby noszącej przyłbicę.

— Noszenie maseczki chroni zarówno inne osoby, jak i osobę, która nosi maseczkę. Z punktu widzenia profilaktyki zakażeń lepsze są więc maseczki — mówi lekarka.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (22) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. stara baba #2962692 | 88.156.*.* 22 sie 2020 07:07

    Pracownikom przychodni bardzo odpowiada to zamknięcie. Tak samo dzieje się z biurami dla interesantów. Ich pracownicy nareszcie mogą spokojnie pracować,kiedy im nie przeszkadzają pacjenci, interesanci. Gdyby mieli płacone od ilości przyjętych, to by się nie zamykali, chociaż zawsze uważałam,że ważna jest jakość, nie ilość, ale w tym przypadku mogłabym chyba zmienić zdanie?

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. skoro zamknięte #2962700 | 37.8.*.* 22 sie 2020 07:40

      to lekarze nie powinni otrzymywać pieniędzy z NFZtu. Raz dwa otworzą.

      Ocena komentarza: warty uwagi (34) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Sprzątaczka #2962703 | 188.147.*.* 22 sie 2020 07:57

        Ta sytuacja jest bardzo na rękę, gdyby było inaczej to już byłby protesty.

        Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz

      2. Kris #2962716 | 5.184.*.* 22 sie 2020 08:35

        To może niech zamkną i sklepy i niech powiedzą że to przed covidem a nie klientami.

        Ocena komentarza: warty uwagi (32) odpowiedz na ten komentarz

      3. anna #2962721 | 94.254.*.* 22 sie 2020 08:49

        No własnie -pozamykali się na amen ,a jak struszek trafi do szpitali do umiera tam jak porzucony pies ,bo np.syn czy córka nie mają wstępu by towarzyszyć w ostatnich chwilach matki lub ojca.

        Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (22)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5