Miała "szkolne objawy koronawirusa". Nie jest jednak zakażona

2020-03-25 19:35:00(ost. akt: 2020-03-26 10:39:26)
Szpital w Ostródzie.

Szpital w Ostródzie.

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Dobę niepokoju przeżyła 33-letnia mieszkanka Bartoszyc, która z objawami koronawirusa trafiła do szpitala w Ostródzie. Opowiedziała nam jak z nią postępowano. Wyraża olbrzymią wdzięczność za poświęcenie personelu medycznego zarówno w Bartoszycach jak i Ostródzie.
Skontaktowała się z nami mieszkanka Bartoszyc (imię i nazwisko znane redakcji)która z podejrzeniem infekcji koronawirusem trafiła do szpitala w Ostródzie.

Kobieta jest narażona na kontakt z wieloma osobami, bo pracuje jako sprzedawca.

Wiadomość otrzymaliśmy na popularnym komunikatorze internetowym. Oto jej fragment:"Mój wynik całe szczęście jest ujemny, czyli to nie koronawirus, jednak stresu trochę było. W Ostródzie bardzo mili lekarze i pielęgniarki. Podziwiam ich i z całego serca współczuję, że muszą się tak poświęcać. Chciałam po prostu napisać panu jak to wygląda od wewnątrz. Miałam gorączkę i dziwny duszący kaszel."

Po odczytaniu wiadomości zatelefonowaliśmy do kobiety, aby poznać szczegóły.

- W ostatnią niedzielę (22 marca) byłam z mężem i dziećmi na spacerze. Około g. 14 wróciliśmy do domu i wtedy mój mąż zauważył, że mam dziwnie zaczerwienione policzki. Poprosił, abym zmierzyła temperaturę. Miałam nieco powyżej 37,5 stopnia. Wzięłam lek przeciwgorączkowy i zbagatelizowałam sprawę myśląc, że to zwykłe przeziębienie - opowiada kobieta.

Dodaje, że jej stan bardzo szybko się pogarszał. Temperatura wzrosła do 38,5 stopni i pojawił się duszący, dokuczliwy kaszel.

- Zatelefonowałam na numer alarmowy. Tam polecono mi, abym skontaktowała się z Sanepidem, co zrobiłam. Tu z kolei usłyszałam, że jeśli mam samochód to mam przyjechać sama (bez nikogo towarzyszącego) do szpitala w Bartoszycach, gdzie będzie na mnie czekał lekarz. Tak też zrobiłam. Lekarz czekał i przyjął mnie w izolatce. Gdy mnie badał był w rękawiczkach i masce a potem pomieszczenie zdezynfekowano. Gdy ze mną rozmawiał przed badaniem, był ode mnie w odległości kilku metrów. Po badaniu powiedział, że mam "szkolne objawy koronawirusa" - opowiada kobieta.

Dalej sprawy potoczyły się szybko. Mieszkanka Bartoszyc karetką pogotowia z ratownikami ubranymi w kombinezony i maski ochronne pojechała do szpitala w Ostródzie.

Przypominamy, że szpital w Bartoszycach dysponuje karetkami dedykowanymi do transportu osób z podejrzeniem koronawirusa.

- W szpitalu w Ostródzie byłam około g. 21. Tam pielęgniarki i lekarze tylko gestami pokazywali mi dokąd mam iść. Zachowywali bezpieczną, kilkumetrową odległość ode mnie. Oczywiście byli w maseczkach. Gdy trafiłam do izolatki przyszli do mnie lekarze w kombinezonach i pobrali wymaz z obu dziurek nosa i gardła. Nie byłam poddawana żadnym innym zabiegom - opowiada.

Kobieta gorączkowała. Z lekarzem kontaktowała się telefonicznie a z pielęgniarkami przez szybę izolatki. Gdy gorączka wzrastała mogła brać jedynie leki przeciwgorączkowe. Tak działo się do następnego dnia do około g. 22, gdy przyszedł wynik badań laboratoryjnych.

- Był negatywny, co przyjęłam z olbrzymią ulgą. Nie ma co ukrywać, że bardzo się bałam - mówi kobieta.

Dopiero po uzyskaniu negatywnego wyniku lekarze zbadali kobietę szczegółowo. We wtorek (24 marca) po południu została wypisana do domu i została tam również zawieziona karetką pogotowia.

- W szpitalu w Ostródzie panuje ogromny rygor sanitarny. Wszystko jest dezynfekowane. Nawet jak dostałam obiad w jednorazowym opakowaniu to wydaje mi się, że czułam zapach płynu do dezynfekcji na tym opakowaniu. Żaden z pacjentów nie ma kontaktu z innym. Słyszałam tylko przez okno jak jeden pan z innej izolatki strasznie narzekał, że... nie ma papierosów i nie wytrzyma bez nich - śmieje się kobieta.

Opowiada jeszcze, że nie jest poddana kwarantannie. Kilka razy dziennie telefonują do niej lekarze pytając o jej stan zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że jest poddana tak zwanemu nadzorowi epidemiologicznemu. Taka osoba nie ma zakazu opuszczania mieszkania a i członkowie jej rodziny nie mają takich zakazów.

- Jestem po prostu chora na zupełnie coś innego niż Covid19. Lekarz z Ostródy polecił mi, aby przez dwa tygodnie nie wychodziła z domu, bo muszę wyleczyć tę chorobę na którą się teraz leczę. I tak nie wychodzę, bo nadal gorączkuję. Biorę jednak leki i mój stan się poprawia - mówi.

Kobieta apeluje do wszystkich, którzy mają podobne do niej objawy, aby nie czekali z kontaktem z Sanepidem, a potem wykonywali polecenia jakie usłyszą.
Żartuje, aby wziąć ze sobą od razu więcej rzeczy osobistych, bo ona nie wzięła, a powrót do domu nie jest już możliwy. Trzeba - jak mówi - pamiętać choćby o ładowarce do telefonu i samym telefonie. Na szczęście miała ładowarkę w torebce.

- To działa tak jak czytałam. Personel medyczny zadbał o moje i własne bezpieczeństwo na każdym etapie całej tej procedury. Byli bardzo mili i pomocni. Za to wszystko wyrażam im ogromną wdzięczność. Przekonałam się jak duże jest to poświęcenie z ich strony. Przesyłam im tą drogą serdeczne podziękowanie.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl


Aktualizacja z 26 marca.

Na naszym profilu na Facebooku jedna z internautek napisała: "A jeśli ktoś nie ma auta i prawa jazdy to jak ma się dostać do szpitala na badania, gdy jest podejrzenie zakażenia koronawirusa? Taksówką? Jeśli test wyjdzie pozytywny, to wtedy będą szukać taksówkarza, bo mógł podczas kursu zarazić się wirusem, choć były zachowane środki ostrożności?"

Te wątpliwości wyjaśniła nam sama zainteresowana.
- Zapytano mnie, czy mogę przyjechać własnym samochodem. Mówiono mi też, abym nie korzystała z taksówki, bo nie wolno tego robić. Zapewniono mnie, że jeśli nie mam samochodu to przyjedzie po mnie karetka. Ponieważ mam samochód i czułam się na tyle dobrze, że mogłam nim kierować pojechałam samochodem. To był mój wybór - powiedziała kobieta.

Przy okazji zapytaliśmy o stan zdrowia kobiety. - Utrzymuje się jeszcze stan podgorączkowy, ale czuję się już znacznie lepiej niż jeszcze wczoraj - odpowiedziała.


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



W dzisiejszym wydaniu m.in.

Koronawirus nie wystraszył krwiodawców
Na krwiodawców z Warmii i Mazur można zawsze liczyć. Nie przestraszyli się epidemii i codziennie stawiają się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Olsztynie. Dyrektor Grażyna Kula: mamy sytuację opanowaną.


Tanie paliwo już nie cieszy
Dawno już nie było tak tanio na stacjach benzynowych. Ceny paliw spadły nawet poniżej 4 zł za litr. Dziś jednak chyba nikogo to nie cieszy.

zdalna nauka
Szkoły przeszły do sieci
Lekcje online to zupełnie nowa rzecz w polskim systemie edukacji. Przygotowana na szybko, więc nic dziwnego, że natrafiła na wiele problemów. I to nie tylko natury technicznej...



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Koska #2893785 | 37.47.*.* 26 mar 2020 03:19

    Jeden pozytywny komentarz od pacjenta w tych ciężkich czasach, ale zaraz pojawi się szczekanie dlaczego tak, siak dlaczego nie inaczej. Polacy zawsze na wszystko narzekają.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  2. mm #2893676 | 89.228.*.* 25 mar 2020 20:30

    dlaczego tylko jeden test? Powinna mieć chyba 3 testy potwierdzające. Jeden mógl wypaść odmiennie

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5