Gorzki felieton: Jezioro umiera

2019-08-09 07:33:27(ost. akt: 2019-08-09 08:38:17)
Martwa krzyżówka i śnięta ryba sfotografowane 8 sierpnia na jeziorku przy ul. Warszawskiej w Bartoszycach.

Martwa krzyżówka i śnięta ryba sfotografowane 8 sierpnia na jeziorku przy ul. Warszawskiej w Bartoszycach.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Stan środowiska jest sprawą nas wszystkich. Gdy jest zanieczyszczane trzeba reagować i przeciwdziałać. To dla mnie oczywiste. Okazuje się, że to oczywiste nie jest ani dla mieszkańców Bartoszyc ani dla urzędników.
Wszystko zaczęło się od listu do naszej redakcji. Zaraz po jego publikacji okazało się, że na jeziorku przy ul. Warszawskiej w Bartoszycach rzeczywiście padło kilkadziesiąt kaczek i łysek.

Zostały poddane sekcjom i okazało się, że nie chorowały na ptasią grypę lub inną zakaźną chorobę. Nikt też do nich nie strzelał (a takie były informacje), albo i strzelał lecz żadnej nie trafił. Policja wszczęła dochodzenie, bo zawiadomił ich o tym komendant Społecznej Straży Rybackiej, Powiatowy Inspektorat Weterynarii wykonał wspomniane sekcje zwłok. O sprawie dowiedział się też ornitolog Marek Bebłot. Interweniował, gdzie tylko mógł.

O zagładzie kaczek i innych ptaków napisałem tydzień temu w "Gońcu Bartoszyckim" i dziś też o tym też przeczytacie. Urzędnicy twierdzą, że robią co mogą. W praktyce oznacza to tworzenie kolejnych dokumentów i ich wysyłanie do innych urzędników i do innych organów. Na przykład bartoszycki urząd zawiadomił prokuraturę i teraz do niej odsyła, aby uzyskać odpowiedzi na nurtujące wielu pytania. Tyle, że prokuratura i tak już prowadziła postępowanie. Jest to więc tylko kolejne zawiadomienie w tej samej sprawie a urzędnicy uważają, że zrobili co trzeba.

Ptaki natomiast nadal padają. Wczoraj się tam przeszedłem. Znalazłem jedną martwą, młodą kaczkę krzyżówkę. W poprzednich dniach padłe kaczki ujawniali społecznicy. Znalazłem też kilka śniętych ryb. Jedna jeszcze poruszała skrzelami, ale już pływała brzuchem do góry.

Po toni jeziorka pływa jakiś syf. Śmierdzi chemią a nie organicznym rozkładem. Nie rozmył go nawet rzęsisty deszcz. To coś wypłynęło z rury odprowadzającej wody opadowe do jeziora. Być może więc ktoś coś wlał do instalacji deszczowej. Od strony ulicy Jeziornej naliczyłem pięć rur o niewielkiej średnicy znajdujących się poniżej lustra wody, które nie wiem do czego służą. Być może do odprowadzania ścieków komunalnych z pobliskich domów?


Mimo pięciu tablic zakazujących karmienia ptactwa nadal do wody wrzucany jest chleb i inne pieczywo. Czasem już spleśniałe. Ten spleśniały chleb mógł się przyczynić do masowego padania ptaków bo ta pleśń jest trująca.

Wnerwiony na brak działań urzędników i policji ornitolog we współpracy z Fundacją Albatros sam pobrał próbki wody i zwłok ptaków i wysłał je do badań do specjalistycznego laboratorium, bo nikt inny tego nie zrobił.

W wodzie pływa kilkanaście butelek i foliowe torby. Dokoła jeziorka panował bałagan. Wnerwiony na takie "porządki" zebrałem całą torbę (też wyrzuconą pod krzak) butelek po piwie, po wódce, plastiku i umieściłem w jednym z licznych koszy. Ktoś wyrzucił tam nawet oponę rowerową.

Na jednej z ławek przy stanowisku wędkarskim wędkarz pozostawił opakowanie po larwach stanowiących przynętę. Inny zostawił w trzcinach spławik z kawałkiem zerwanej żyłki i pewnie z haczykiem. Wypada to z trzcin wyciągnąć, bo może spowodować śmierć kolejnego ptaka. Nie jest więc tak, że wszyscy wędkarze starają się chronić ten akwen. Zawsze znajdzie się kilku, którzy mają to gdzieś.



Potem sfotografowałem co trzeba i postanowiłem o tym napisać.

Drodzy urzędnicy! Skuteczne działanie nie polega na tworzeniu dokumentów. One muszą być sporządzane, ale obok rzeczywistych działań i niezależnie od tego czy inne organy są powiadomione, czy też nie są.

A jakie to mają być działania? Pokazał to wam wspomniany już ornitolog. Trzeba przecież dowiedzieć się, co jest przyczyną masowej śmierci ptaków. Dlaczego wyście tych badań nie zlecili? Niezależnie od działań tych, co ścigają przestępstwa trzeba postarać się o rzetelną kontrolę własnego terenu. Może trzeba sprawdzić jakim cudem przez rurę deszczówki do jeziora wpływają substancje chemiczne?

To jeziorko umiera. To co mieszkańcy wrzucają do wody i to co do niej wpływa rurami zatruwa ten zbiornik. Przy tym tempie wymierania ptactwa i ryb wkrótce będzie tu tylko śmierdziało a jedyną atrakcją spacerowiczów będzie opędzanie się od komarów, bo one są wyjątkowo odporne.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl




Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. stan #2775544 | 77.100.*.* 11 sie 2019 18:46

    kiedys pamietam plynely fekalia z przepelnionych szamb byly robione przelewy nielegalnie oczywiscie ale teraz chyba jest tam kanalizacja nie szamba

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ta #2774825 | 31.0.*.* 10 sie 2019 07:03

    Tak samo postępują jak mieszkanie wynajmą w bloku to nie ich można syfić

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. dd #2774809 | 37.47.*.* 10 sie 2019 01:59

    Za zaśmiecanie powinna być zsyłka do Afryki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Syn #2774807 | 31.0.*.* 10 sie 2019 01:49

      Sie nie zdziwie jak nasze wadze każą spuścić wode z jeziora i zrobią parkink. I będzie po problemie.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. tragedia #2774570 | 212.160.*.* 9 sie 2019 15:26

        stosowne służby z urzędu powinny się tym zająć.

        Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (11)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5