Zmieniam to, co mogę zmienić

2019-02-10 08:13:28(ost. akt: 2019-02-10 08:22:41)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Archiwum GO

ROZMOWA\\\ Godzę się z tym czego zmienić nie mogę, a staram się zmienić to, co mogę zmienić — mówi nasz rozmówca, trzeźwy od ponad 10 lat alkoholik. Dziś rozmowa o pokorze. Pokorze, która nie jest jednak wynikiem braku własnego zdania.
Ostatnia rozmowa z tobą wywołała dyskusję na naszym facebookowym profilu. Zarzucono ci brak pokory i próbę wywyższania się oraz poczucia, że zwyciężyłeś z walce z nałogiem.
— Po pierwsze, to nie jest walka. O tym już mówiłem. Nie walczę, bo bym przegrał. Alkohol jest silniejszy ode mnie, więc nie próbuję go okiełznać. Brak pokory można zarzucić zawsze i każdemu z nas. Zobacz, że jeśli teraz powiem, że osoba, która mi to zarzuciła myli się, to też można odczytać to jako brak pokory, bo znów mówię, że to ja mam rację. Czyli niby jestem najmądrzejszy (śmiech). Nie, nie jestem najmądrzejszy i na pewno popełniam błędy. Różnica między czasem kiedy piłem, a okresem kiedy nie piję polega jednak na tym, że teraz potrafię się do błędów przyznać i uznać, że rację ma ktoś inny. Poprzednio byłem najmądrzejszy i wszechwiedzący. Stawiałem się w roli Boga. Dziś mówię "przepraszam", albo przyznaję komuś rację, czasem już chwilę po nerwowej, ostrej wymianie zdań lub kłótni.

— Czyli nie jesteś taki pokorny, skoro się kłócisz?
— Nie jestem pozbawiony emocji i uczuć. Nie prowadzę jakiegoś idealnego życia z ustawiczną kontrolą emocji i nieustannym utrzymywaniem ich na wodzy. Nie myl pokory ze zgodą na wszystko, co się wokół mnie dzieje. Pokora to nie jest uleganie komukolwiek lub brak własnego zdania. Nie jestem kimś, kto ze spuszczoną głową przyznaje rację wszystkim dookoła lub unika wymiany zdań. Uznałem kiedyś, że jestem bezsilny wobec alkoholu i to jest przejaw pokory. Są rzeczy, na które nie mam żadnego wpływu i nie mogę ich zmienić. Na przykład pogoda. Nie mogę też zmienić tego, że jestem uzależniony od alkoholu. A skoro zmienić tego nie mogę, to godzę się z tym i nie złości mnie to. Ani pogoda, ani moja choroba nie wywołują we mnie szczególnych emocji. Mogę jednak wiele zmienić, zwłaszcza w samym sobie, i wciąż staram się to robić. Wiele już mi się udało. Mogę też starać się pomóc innym pijącym nałogowo.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Trzeba wziąć butelkę, otworzyć ją i dopiero można pić. Po co więc mam ją brać w ręce? Niech sobie stoi na tej półce w sklepie.

W domu nie trzymam alkoholu


— Co więc zmieniłeś w sobie?
— Posłużę się przykładem. Jeden z moich kolegów, gdy już nie pił alkoholu, po powrocie z pracy do domu urządzał żonie i dzieciom karczemne awantury o... brudne szklanki w kuchennym zlewie. Z jakichś powodów tego nie znosił. Wpadał w gniew, co dla alkoholika zawsze jest niebezpieczne, bo może dojść do stanu, w którym sięgnie po alkohol, aby złagodzić silne emocje. Usłyszał jednak kiedyś sugestię, że może zamiast tracić czas na awantury niech sam te szklanki umyje. I tak zrobił. W trakcie zmywania przeszła mu cała złość, a po kilku takich "zmywaniach" brudne szklanki już się w zlewie nie pojawiały, bo domownicy zaczęli je zmywać. Ten przykład pokazuje przede wszystkim, że można zmienić postawę innych osób, jeśli nie robi się tego agresywnie. Pokazuje też, że to nie ktoś mnie złości, tylko ja sam się złoszczę i to, co by nie mówić, o błahostki.

— Sam też zacząłeś "zmywać szklanki"?
— Zmieniłem w sobie, tak jak ów kolega, to, że nie wymagam od innych, aby lubili to, co ja lubię i nie lubili tego, czego nie lubię. Robię to, co uważam za słuszne, nie narzucając komukolwiek mojej woli. Czasem to zmienia postawę innych osób, a czasem nie. Jednym posłużę jako przykład do naśladowania, inni uznają mnie za idiotę. Nie wszyscy muszą mnie akceptować. Ta opowieść o szklankach stała się dla mnie pewnym symbolem. Teraz, gdy zdarza mi się analogiczna sytuacja, zamiast wyrzucać komuś, że robi coś źle, albo czegoś nie robi, sam właśnie "zmywam szklanki" (śmiech).

— Mówisz, że takie zmiana postawy to proces. Jak długo trwał on u ciebie?
— Nie usłyszysz dokładnej odpowiedzi. Nie jest łatwo pozbyć się cech, które były moimi przez większość mego dorosłego życia. Mniej więcej po roku abstynencji potrafiłem jeszcze innego alkoholika przechodzącego obok określić mianem "kompletnego dna", mówiąc o nim, że "ten to dopiero chleje", a przecież "ja aż tak nisko nie upadłem". Na szczęście miałem już w sobie na tyle pokory, że wyzbywałem się szybko tego rodzaju określeń z powodu oczywistej konstatacji, że łaziłem tak samo brudny, robiłem takie same podłe rzeczy, a jeśli nie doprowadziłem się do psychoz i "delirek" to tylko dlatego, że w porę zwiałem na terapię. A zresztą sam nie wiem, czy psychoz nie doświadczyłem, bo do tej pory nie wiem, czy niektóre rzeczy się wydarzyły, czy też były jedynie projekcją mego zachlanego mózgu.

— Od czego więc zaczęła się twoja zmiana postawy?
— Od tego, że przestałem porównywać się z innymi osobami. Robiąc to zawsze znajdę lepszych i gorszych od siebie, co prowadzi albo do zgorzknienia, albo do próżności. Nawet jeśli ktoś mnie porównuje z innymi ludźmi, to przerywam taką rozmowę i proszę, by nie oceniać innych. To ja coś robię dobrze lub źle, a nie, że robię coś lepiej lub gorzej od kogoś innego. Ma to swoje konsekwencje, bo teraz nie biorę się za rzeczy, o których nie mam pojęcia. Nie naprawię więc tobie samochodu, bo nie umiem. Gdybym jednak nadal pił usłyszałbyś ode mnie szereg genialnych porad jak go naprawić, a możliwe, że nawet sam wziąłbym się za naprawę (śmiech). Gdybyś był chory, to zaordynował bym ci lekarstwa, bo i na medycynie się "znałem". Zauważ, że akurat "znanie się na wszystkim" jest chyba naszą narodową przypadłością (śmiech). Teraz nie wykraczam poza moje rzeczywiste umiejętności, a nowych się po prostu uczę. Uważam, że po dekadzie trzeźwości mam już umiejętność skłonienia nadal pijących alkoholików do zaprzestania picia. Nie tylko zresztą ja. Mogę im dać to, co już sam posiadam. Na początku mojej drogi trzeźwości też się za to nie brałem, bo nie potrafiłem, a i bałem się to robić.

— Ilu alkoholikom udało ci się pomóc?
— Nie liczę, ale tłumy to nie są. Jest oczywiście pokusa, aby każdego, który przestał pić po rozmowach ze mną uznać za osobisty sukces. Tak jednak nie jest, bo alkoholik przestaje pić nie tylko dlatego, że z kimś pogadał, ale przede wszystkim z powodu piętrzących się konsekwencji własnego picia. Trudno jest więc orzec, co spowodowało, że przestał. Jest oczywiście miło słuchać, gdy ktoś mi dziękuje, bo to się zdarza. Z drugiej strony musiałbym też przyznać, że w tej kwestii odniosłem znacznie więcej porażek, bo duża większa liczba tych, z którymi rozmawiałem nadal pije alkohol, albo zmarli z powodu jego nadużywania.

— Bardzo to przeżywałeś?
— Nie jest miło słuchać tego, że ktoś zmarł, bo z nim nie porozmawiałem, albo ta rozmowa była nieskuteczna. To też się zdarza. Pojawiają się w takich momentach pretensje, zwłaszcza rodzin, które przychodziły do mnie z prośbą o pomoc i rozmowę z osobą nadużywającą alkoholu. I choć zawsze mówię, że taka rozmowa niczego nie gwarantuje, to pretensje się zdarzają. Nauczyłem się uznawać, że sukces odnieśli ci, którzy dziś nie piją, a porażkę ci, którzy trwają w nałogu. Nadal mają jednak szansę na sukces. O ile mi wiadomo, nawet terapeuci unikają liczenia porażek i sukcesów oraz przypisywania ich sobie. Myślę, że nie mogliby wówczas wykonywać tego zawodu, bo porażek jest znacznie więcej niż sukcesów. O ile pamiętam, terapia uzależnienia od alkoholu uznawana jest za skuteczną, jeśli 10 procent danej grupy później nie pije. Ta ilość pokazuje potęgę choroby alkoholowej.

ANDRZEJ GRABOWSKI
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Aaaa #2681074 | 83.9.*.* 13 lut 2019 17:52

    Kiedyś pisałam już pod pierwszym artykułem.Czytam to wszystko jak pojawi sie tylko rozmowa z Panem.... miałam ojca alkoholika.... chętnie czytam Pana wypowiedzi a nawet lubię to czytać...czasem zastanawiam się kim ta osoba jest z tego artykułu...? Hmmm..

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Zgadza sie... #2680762 | 46.46.*.* 13 lut 2019 11:50

    Dziekuje bardzo za kolejny bardzo ciekawy, inteligentny jak i lekko smieszny artykul :) Uwielbiam je czytac i oczywiscie sie zgadzam. Pozdrawiam serdecznie i wytrwalosci!

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Podziwiam #2679141 | 83.6.*.* 10 lut 2019 13:29

    "Jeśli na swojej drodze spotkasz trzeźwiejącego alkoholika bądź pewny, że masz do czynienia z Człowiekiem w najwyższym możliwym gatunku". Gratuluję cyklu zarówno autorowi jak i jego rozmówcy.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5