Celem kolędy jest modlitwa — rozmowa z ks. Arturem Oględzkim

2019-01-20 08:27:11(ost. akt: 2019-01-21 10:55:57)

Autor zdjęcia: Grzegorz Kwakszys

BARTOSZYCE\\\ Nie zdarzył mi się żaden incydent. Społeczeństwo jest przyjaźnie nastawione do naszych wizyt — mówi w rozmowie z nami ks. Artur Oględzki, proboszcz parafii św. Jana Ewangelisty i Matki Boskiej Częstochowskiej w Bartoszycach.
— Mówimy, że księżą chodzą "po kolędzie". Jak to prawidłowo się nazywa?
— To jest wizyta duszpasterska, ale ponieważ odbywa się ona po świętach Bożego Narodzenia, dlatego popularnie nazywana jest kolędą. To jednak bardziej wizyta duszpasterska, której celem jest bezpośrednie, kameralne spotkanie księży pracujących w parafii z wiernymi, parafianami. Celem spotkań jest wspólna modlitwa, pobłogosławienie mieszkania. To również okazja, by wierni mogli zadać duszpasterzowi pytania, porozmawiać o sprawach parafii, różnych inicjatywach duszpasterskich, przedsięwzięciach o charakterze inwestycyjnym, związanych z funkcjonowaniem parafii, remontami, działaniami charytatywnymi.

— O tych sprawach księża informują wiernych w kościele.
— Dziś komunikacja z wiernymi jest znacznie łatwiejsza i lepsza niż przed laty. Nie ograniczamy się do odczytania ogłoszeń parafialnych. Wiadomo, że nasza percepcja jest taka, że nie zapamiętujemy wszystkich ogłoszeń. Ogłoszenia są poza tym pewnym skrótem telegraficznym. Dlatego prowadzimy stronę internetową parafii, gdzie zamieszczamy zarówno ogłoszenia, jak i informacje o inicjatywach. Wydajemy też biuletyn parafialny, który jest dobrą formą informowania zwłaszcza osób starszych, nie korzystających z internetu. Mimo wszystko te informacje są i tak pewnym skrótem, a wizyta duszpasterska jest okazją, żeby wierni mogli dowiedzieć się więcej i zadać pytania.

— Zdarzają się trudne pytania wiernych, czy też wizyty mają raczej charakter kurtuazyjny?
— Myślę, że w znacznej mierze są to spotkania kurtuazyjne, w atmosferze życzliwości i sympatii oraz gościnności. Oczywiście są pytania dotyczące obecnej rewitalizacji naszej świątyni, są pytania dotyczące zmian, jakie wprowadzamy: "dlaczego ławki stoją w tym miejscu i czy to już tak zostanie?", "dlaczego tyle osób świeckich czyta Słowo Boże podczas mszy?". Pytań pojawia się mnóstwo i jest to korzystne, bo dzięki temu rozwiewamy nieprawdziwe informacje czy wątpliwości, które różni ludzie potrafią zasiać.

— Z kolęda wiąże się sławna koperta z datkiem. Zapytam wprost: czy to jest wymagane?
— Odwiedzamy parafian i głównym celem wizyty jest modlitwa i pobłogosławienie domostwa oraz bezpośrednie spotkanie. Oczywiście utarł się w Polsce zwyczaj, że przy okazji takiej wizyty wierni składają ofiary i datki na potrzeby wspólnoty parafialnej. Ofiary i datki wynikające z troski o utrzymanie wspólnoty parafialnej i kościoła są obowiązkiem wynikającym z przykazań kościelnych. Nie oznacza to jednak, że ta ofiara musi być przekazywana podczas kolędy. Muszę powiedzieć z olbrzymią wdzięcznością, że nasi parafianie odpowiadają na potrzeby z wielką ofiarnością. Może jest to spowodowane tym, że prowadzimy aktualnie prace remontowe i widzą zmiany, widzą, że w ostatnim czasie parafia dużo inwestuje. To prace nie tylko w kościele, ale również w domu katechetycznym, plebanii, w otoczeniu. To też otwarcie kawiarenki parafialnej. To wszystko, jak myślę, jest impulsem do ogromnej życzliwości, również w tym materialnym wymiarze.

— Wszyscy parafianie dają koperty?
— Zdarzają się sytuacje, choć naprawdę bardzo rzadko, że ktoś mówi, iż nie da ofiary, bo po prostu nie ma pieniędzy. Zawsze wtedy podkreślam, że najważniejsze jest nasze spotkanie i modlitwa. Ofiara, jeśli kiedyś będzie wam lżej i będzie was na to stać, zawsze może zostać złożona. Broń Boże, nie jest to warunek odwiedzin. Na początku kolędy, gdy ogłaszamy jej terminarz, podkreślamy, żeby nie było sytuacji, że ktoś nie przyjmuje kolędy i zamyka drzwi mieszkania tylko dlatego, bo nie stać go na ofiarę. Pomimo działań różnych środowisk, które próbują kolędę sprowadzić do wymiaru materialnego, przynajmniej w naszej parafii nie wołamy o jakieś pieniądze i nie mamy takich oczekiwań. Świadomość parafian natomiast i ich odpowiedzialność za wspólnotę, za świątynię jest ogromna. Jestem im za to bardzo, bardzo wdzięczny.

— Czy podczas tegorocznej kolędy spotkał się ksiądz z wyrazami nieprzyjaźni, agresji słownej lub wrogości?
— Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy ktoś nie otwiera drzwi udając, że jest nieobecny. Są osoby, które otwierają i mówią, że mieszkają tu tylko na stancji. Zdarza się też oczywiście, że ktoś powie "nie, dziękuję". Nie zdarzył mi się jednak żaden incydent związany ze złośliwością lub otwartą niechęcią. Naprawdę uważam, że społeczeństwo jest tu przyjaźnie nastawione do naszych wizyt. Nie obserwujemy spadku, jeśli chodzi o liczbę przyjmujących nas parafian. Nie obserwujemy też wzrostu, bo nasza parafia jest bardzo stabilna demograficznie. To raczej parafia starzejąca się. Nie przybywa tu mieszkań i nowych parafian. Jeśli wchodzimy do jakiegoś bloku i jest w nim mniej przyjęć, to wynika to raczej ze śmierci jednego, dwóch, czy trzech parafian i z tego, że te mieszkania stoją obecnie puste.

— Zdarza się w czasie wizyt poruszanie przez wiernych ich bardzo osobistych problemów?
— Tak. Kolęda jest niewątpliwe okazją, kiedy ludzie poruszają bardzo osobiste sprawy. To przeżycia, przemyślenia, rodzinne tragedie, choroby, rozczarowania, dylematy, kryzys wiary. Ludzie opowiadają o dzieciach, rodzinie. Wszystko odbywa się w atmosferze dyskrecji i zachowania tajemnicy. Jest to dla mnie przejawem ogromnego zaufania do osoby księdza. Nie wiem jak to w tej chwili wygląda w sondażach i badaniach, na którym miejscu jest ksiądz jako osoba godna zaufania, ale wiem, że na pewno nie na pierwszym. Mimo tego doświadczamy tego zaufania właśnie podczas kolędy. To nie jest tak, że przychodząc na wizytę duszpasterską narzucamy jakiś schemat, jakiś konspekt wizyty, że to ma być wyłącznie wypytywanie. Nie chodzi o jakiś egzamin, a o spotkanie w atmosferze życzliwości. Kwestie religijne wychodzą naturalnie. Nie są to długie spotkania. Przeciętnie spędzamy w mieszkaniu 7-10 minut, z racji też liczby mieszkań, jakie trzeba odwiedzić.

— Ile to mieszkań?
— Na przestrzeni ostatnich lat jesteśmy przyjmowani w 2250-2300 mieszkaniach. Trudno mówić o rodzinach. Jest wiele mieszkań, w których mieszka tylko osoba samotna lub matka z dzieckiem. Bardzo mało jest rodzin wielodzietnych, najwyżej kilkanaście.

— Dlaczego wizyty odbywają się tylko w okresie po Bożym Narodzeniu, a nie w ciągu całego roku? Czasem słyszy się zarzut, że ksiądz nie odwiedza nikogo poza tym okresem.

— To jest w Polsce przyjęte zwyczajowo. Są w naszym kraju parafie, w których księża w inny sposób układają sobie wizyty. Tam trwają one przez większość roku z wakacyjną przerwą, albo rozpoczynają się już w listopadzie. Duszpasterstwo parafialne wymaga i zaangażowania, i systematyczności. Jeśli przez miesiąc chodzimy po kolędzie, to możemy niejako zatrzymać na ten okres inne działania duszpasterskie. Gdybyśmy chodzili przez kilka miesięcy, to nie byłoby możliwości na spotkania po mszach, spotkania wspólnot, próby ministranckie. Kolęda w pewnym sensie blokuje te działania, bo to kilka godzin codziennie poświęconych na wizyty. Zdarzają się prośby parafian o odwiedziny w innych terminach, choć to rzadkość. Zawsze wtedy mówię, że zapraszam do naszej kawiarenki parafialnej po mszach. To też jest miejsce przeznaczone do kameralnych spotkań, przy kawie i herbacie, gdzie można poruszyć wszelkie tematy związane z parafią. Kawiarenka służy dawaniu możliwości spotkania się z duszpasterzami w mniejszym gronie i po jej otwarciu już wiele spraw tam właśnie omówiliśmy.

ANDRZEJ GRABOWSKI
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Monika #2666376 | 83.9.*.* 20 sty 2019 16:12

    Dlaczego ksieza za granica z kosciolow katolickich nawet polskich nie chodza po kaledzie tylko w Polsce

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Iw #2666493 | 5.173.*.* 20 sty 2019 19:50

      Bardzo dobrze, że księża nas odwiedzają. Nasi z Fary są bardzo mili i przyjaźni. I naprawdę nie są zadnymi naciągaczami.Nigdy podczas kolędy nawet nie wspominają o pieniądzach.

      odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5