Alkoholizm to prosta droga do śmierci

2018-12-15 12:00:00(ost. akt: 2018-12-15 08:54:35)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Archiwum GO

ROZMOWA\\\ Kontynuujemy rozmowę z trzeźwiejącym alkoholikiem. Tym razem rozmawiamy o ostatecznych konsekwencjach uzależnienia od alkoholu, czyli o chorobach i śmierci. — O zdrowie zadbasz dopiero, gdy wytrzeźwiejesz — mówi nasz rozmówca.
— W opublikowanej tydzień temu rozmowie wspominałeś o śmierci, samobójstwach. Czy obawa śmierci nie jest motywacją do rezygnacji z picia alkoholu?
— Absolutnie nie. Osoba uzależniona od alkoholu, jaką jestem, ma jedynie przebłyski takich obaw. Nie jest to jednak temat przemyśleń. W gronie kumpli od wódki taki temat pojawia się w rozmowach wtedy, gdy któryś z nas zamarza, ląduje w szpitalu po zawale serca, czy udarze mózgu, ma ostre zapalenie trzustki lub popełnia samobójstwo. Nawet wówczas, użalając się nad śmiercią kolegi, myślałem, że mnie to nie dotyczy, że jestem niezniszczalny. Umierają w ten sposób inni, ale nie ja! To zresztą myślenie właściwe nie tylko alkoholikom, ale i dużej liczbie zwykłych ludzi, a może nawet wszystkim. Przecież wiesz, że kiedyś umrzesz, ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Czym innym jest godzenie się ze śmiercią. Mówiłem o tym tydzień temu. Alkoholizm u wielu wywołuje wręcz pragnienie śmierci. Niektórzy popełniają samobójstwa, inni, jak ja, usiłują zachlać się na śmierć, by umrzeć we śnie, lekko, łatwo i, jak by to nie brzmiało, przyjemnie. W żadnym razie jednak obawa śmierci lub choroby nie jest motywacją do zaprzestania picia alkoholu.

— Ale znam osoby, które przestały pić, bo zachorowały na przykład na wątrobę!

— Też takie znam. Zauważ jednak, że przestali pić, bo już zachorowali. Rozsądny człowiek wie, że alkohol szkodzi zdrowiu. W każdym monopolowym wiszą takie informacje. Zresztą nie trzeba mieć specjalistycznej wiedzy medycznej, by wiedzieć, że nadużywanie alkoholu może wywołać szereg chorób i dolegliwości. Dopóki jednak ich nie ma, uzależniony będzie pił. Znam też całą masę osób, które mimo chorób trzustki, wątroby, układu pokarmowego i bezwzględnych zaleceń lekarzy, aby nie spożywali alkoholu i tak go piją. Odbywa się to tak, że po doprowadzeniu takiego osobnika przez lekarzy, często z niemałym wysiłkiem, do jako takiego stanu zdrowia, zaczyna się on czuć dobrze. Dolegliwości mijają i pojawia się myśl, żeby znów spróbować alkoholu. Na początku z obawą, na próbę, w niewielkiej dawce. Często taka próba nie powoduje powrotu dolegliwości. Wówczas znów myślisz, że jesteś niezniszczalny, że innym to może i alkohol zaszkodzi, ale tobie nie. To "odkrycie" to znakomite usprawiedliwienie powrotu do picia. To też oczywiście iluzja, bo prędzej czy później dolegliwości znów się pojawią i to w ostrzejszej formie. Cały ten sposób myślenia wynika z mechanizmów choroby alkoholowej.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Alkohol zwalnia hamulce moralne. Wtedy łatwo jest ukraść żonie pieniądze z portfela lub dzieciom ze skarbonki.

Moim argumentem były wyzwiska


— Ty postępowałeś w podobny sposób? Mimo zaleceń lekarzy nadal piłeś?
— Jak mówiłem tydzień temu, mój organizm był wyjątkowo odporny. Nie czułem dolegliwości i bólu, poza objawami odstawienia alkoholu, czyli popularnym kacem. Takim, że bolało mnie wszystko, łącznie z paznokciami (śmiech). Zresztą kaca łatwo wyeliminować. Po prostu nie dopuszczałem do niego i zanim się pojawił, znów piłem alkohol. Nie znaczy to, że nie zrujnowałem swego zdrowia. Na oddziale terapii uzależnienia od alkoholu wykonano mi badania wątroby. Wyniki mnie przeraziły. W gruzach legła cała moja niezniszczalność. Stało się to dodatkową motywacją do zdrowienia. Zauważ jednak, że to już było na terapii, gdy i tak byłem zdecydowany nie pić alkoholu. Nie z powodu wątroby, której stanu przecież nie znałem, tylko z powodu setki innych powodów. Tak więc obawa o zdrowie i życie pojawia się wraz z trzeźwością. Mało tego, zacząłem zauważać inne dolegliwości. Po pijanemu to nie jest możliwe, bo jesteś wciąż znieczulony. W tym sensie życie na trzeźwo stało się cięższe (śmiech).

— Wielu twoich kolegów odeszło z powodu picia?
— Były ich dziesiątki. Wśród nich są choćby moi koledzy z podstawówki i szkoły średniej. Często tym właśnie straszę młodych ludzi, gdy rozmawiam z nimi o alkoholizmie. Mówię im, że za 10-20 lat z całą pewnością nie spotkają już kilku spośród siebie, bo umrą przez alkohol. Nie jest jednak tak, że wszyscy moi koledzy zmarli bezpośrednio przez alkohol. Rzadko było tak, że bezpośrednią przyczyną śmierci było zatrucie nim. Alkoholizm jest chorobą pierwotną. To oznacza, że nie on sam zabija. Zabijają choroby, które ten alkohol wywołał lub przyczynił się do ich rozwoju. Oznacza to, że kolega "X" zmarł na przykład na zawał serca, na co umierają tysiące osób, które alkoholikami nie są. Tyle, że w jego przypadku pierwotną przyczyną zawału mogło być nadużywanie alkoholu. Czynny alkoholik nie chodzi do lekarza, nie wykonuje badań, bagatelizuje objawy lub leczy je alkoholem. W tym czasie schorzenia się rozwijają i ostatecznie mogą prowadzić do śmierci. Osoby zmarłe z wyziębienia też nie umierają bezpośrednio od alkoholu. Samobójca-alkoholik umiera dlatego, że się powiesił lub skoczył z wysokości. W jego akcie zgonu nie przeczytasz, że przyczyną śmierci był alkohol. Zdarza się i tak, choć znacznie rzadziej, że to sam alkohol prowadzi do śmierci. Jeden z mych znajomych wypił w dniu śmierci litr wódki. Potem szukał jeszcze chętnych, by z nim nadal pili. Nie znalazł, bo... wszyscy koledzy od kieliszka już byli pijani. Ze złości wypił więc "z gwinta" kolejne pół litra. W kilka sekund. Potem przysiadł pod murkiem i zasnął. Nikt go nie ratował, bo przecież był pijany i nie po raz pierwszy pod tym murkiem siedział. Było lato, więc nie mógł zamarznąć. Tym razem był to jednak jego ostatni raz.

— Czyli dokąd ktoś nałogowo pije, nie boi się śmierci?

— Dokładnie tak. Nie boi się, bo jej sobie życzy.

ANDRZEJ GRABOWSKI

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Matylda #2966307 | 10.10.*.* 30 sie 2020 22:27

    Szkoda że alkoholicy są tacy nieśmiertelni mam takiego w domu i to prędzej się przez niego zabije niż on sam bo ma wszystko gdzieś wykończy nas pokolei

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  2. ola #2847958 | 94.254.*.* 12 sty 2020 13:16

    Wydaje mi się, że alkoholik sam ma już dość i kiedy ma pieniądze to chce się upić na śmierć, tylko nie ma odwagi o tym mówić. Rodzina podje mu rękę ale on jest uparty i nie chce zgodzić się na leczenie lub ucieka z ośrodka. To wszystko trudne.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Robert #2922457 | 83.25.*.* 18 maj 2020 16:02

    a co gdy nie masz już rodziny? Gdy tzw rodzina nazwała cię alkoholikiem gdy jeszcze nim nie byłeś? Skoro już cię zaszufladkowali... Ola nie masz racji, wybacz

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5