FELIETON. NIE ROZUMIEM POSTAWY PANA PIOTRA

2018-11-02 15:30:00(ost. akt: 2018-11-02 17:57:48)
Lipiec 2015: Tomasz Miroński (pierwszy z lewej) i Piotr Petrykowski (trzeci z lewej) podczas wizyty w Kaliningradzie

Lipiec 2015: Tomasz Miroński (pierwszy z lewej) i Piotr Petrykowski (trzeci z lewej) podczas wizyty w Kaliningradzie

Ostatnio Piotr Petrykowski uczynił z naszej gazety i mojej skromnej osoby sposób na kampanię wyborczą. Miało to miejsce w jego wystąpieniu wyborczym w telewizji Bart-Sat. Nie pozostaje mi nic innego, jak odnieść się do zarzutów.
Nie lubię użalać się nad sobą. Niespecjalnie też martwię się tym, co myślą o mnie inni, toteż bardzo rzadko odnosiłem się do tego, co o mojej pracy w "Gońcu Bartoszyckim" mówią i piszą inni.

Okazuje się jednak, że, jak mówi przysłowie, plotka wróblem wylatuje, a wołem wraca. Do tej pory o mnie i o „Gońcu” wymyślono wiele plotek. Niektóre zaczynały żyć własnym życiem. Uważałem, że nie warto publicznie ich dementować. Przecież każdy, osobiście czy poprzez Facebooka, może mnie zapytać jak jest naprawdę. Do tej pory to wystarczało.

Ostatnio z przykrością stwierdzam, że Piotr Petrykowski uczynił z naszej gazety i mojej skromnej osoby sposób na kampanię wyborczą. Miało to miejsce w jego niedawnym wystąpieniu wyborczym w telewizji Bart-Sat. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odnieść się do tych zarzutów.

Zacznę od tego, że Piotr Petrykowski wszem i wobec twierdzi (ostatnio również w Bart-Sacie), iż przyjmuje krytykę, ale wtedy, gdy ktoś robi to z otwartą przyłbicą, nie ukrywając swojego imienia i nazwiska.

Niestety, pan Piotr mija się z prawdą, bo każdy artykuł w naszej gazecie ujawniający jego błędy (a jest ich, niestety, sporo) uznaje jako osobisty atak na siebie. A przecież nie piszemy pod pseudonimami.

Pisaliśmy już, że jestem zablokowany na oficjalny profilu facebookowym Urzędu Miasta Bartoszyce. Zadecydował o tym osobiście pan Petrykowski. Pan Piotr uważa, że ma ze mną osobisty konflikt. To kuriozum. Sprawowanie funkcji burmistrza nie jest osobistą sprawą. Nigdy nie pozwalałem sobie na komentowanie jego życia osobistego, lecz jako dziennikarz, a przede wszystkim mieszkaniec miasta, mam prawo do oceny działań Piotra Petrykowskiego jako burmistrza.

Wszystko, co pisaliśmy, jest prawdą. Nie zarzucano nam nigdy żadnych przekłamań, zatem skąd tyle nienawiści do naszej gazety i do mnie?

Wiem, że prawda w oczy kole, ale osoba publiczna musi umieć sobie z tym radzić.
Pan Petrykowski zarzuca nam, że z tematu rewitalizacji zrobiliśmy temat brudnej kampanii wyborczej. Nie mogę się z tym zgodzić. Od dawna pisaliśmy, że na budowie dzieje się źle.

Pan Petrykowski, ustami pana Roberta Pająka, bo od dłuższego czasu burmistrz nie chce z nami rozmawiać, twierdził, że budowa idzie zgodnie z harmonogramem i wszytko jest tam OK.

Finał mamy taki, że wykonawca zszedł z placu budowy, a miasto czeka długotrwały proces sądowy. Nie można było reagować wcześniej? Dlaczego jest tak źle, skoro wcześniej było tak dobrze? Pytanie to pozostawię otwarte.

Moim zdaniem, postępowanie pana Petrykowskiego to dość sprawna próba (bo wiele osób w to wierzy) zepchnięcia winy na innych. Prawda jest taka, że jak by się nie skończył proces sądowy, to miasto (czyli mieszkańcy) za rewitalizację zapłaci dużo więcej i dużo dłużej będzie ona trwała. To dlatego tak głośno pisaliśmy o problemach na najważniejsze budowie w mieście.

Wiem jedno: jeśli w przyszłości ktoś mnie zapyta, gdzie były bartoszyckie media, kiedy takie rzeczy działy się na starym mieście, to odpowiem, że nie przeszliśmy obok tematu obojętnie. To zbyt ważna sprawa, żeby milczeć.

I jeszcze jedno na koniec. Spór osobisty między mną, a panem Petrykowskim to wymysł tego ostatniego. Zaczął się wtedy, gdy napisaliśmy pierwszy krytyczny artykuł na temat jego działań jako burmistrza (o tym, jak zlikwidował ogródki dla mieszkańców jednego z domów przy ul. Bohaterów Warszawy).

Pogłębił się, gdy napisaliśmy, że sąd umorzył sprawę z oskarżenia prywatnego, jaką burmistrz wytoczył radnemu Robertowi Taraszkiewiczowi. Potem było już tylko gorzej. To dziwne, bo osobiście nigdy nic złego Piotrowi Petrykowskiemu nie zrobiłem. Mało tego, byłem chyba pierwszą osobą, która... zabrała go do Kaliningradu. Poznałem go tam z miejscowymi urzędnikami i przedsiębiorcami. Miło wspominam te czasy.

Dlatego mimo wszystko życzę Piotrowi Petrykowskiemu wszystkiego dobrego. Niezależnie od tego, czy będzie burmistrzem, czy nie. Trzeba pamiętać, że burmistrzem czy redaktorem się bywa, a jak śpiewał nieodżałowany Ryszard Riedel, „zawsze warto być człowiekiem…”.

TOMASZ MIROŃSKI

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. stiv #2615898 | 188.147.*.* 2 lis 2018 20:41

    Jestem ciekawy jakby wygladaly prace gdyby wykonywal P Mironski .Najglosniej krzycza CI ktorzy nic powaznego nie wykonali dla miasta. Prosze o wskazanie powaznych dokonan calego klubu Koalicji obywatelskiej.Wg obiegowej opini sa to tzw.slizgacze lub lemingi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

  2. ff #2615876 | 83.6.*.* 2 lis 2018 20:26

    Hehe, tak to jest jak ktoś grzebie kijem w mrowisku. Tylko kto grzebie, a kto jest mrowiskiem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Czytelnik #2615796 | 212.160.*.* 2 lis 2018 19:50

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Dobrze napisane, panie redaktorze.

  4. M.M. #2615700 | 91.196.*.* 2 lis 2018 18:55

    Ostatni artykuł dotyczący pana Piotra tez się ukazał na chwilę przed wyborami i teraz znowu. Panie redaktorze ludzie tego nie lubią.

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Kompania w tokuu #2615692 | 176.97.*.* 2 lis 2018 18:46

      Jeszcze 5 godzin plucia..

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (8)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5