Szewczenko - reszta jest tłem

2011-03-09 07:23:02(ost. akt: 2011-03-17 23:00:31)
Taras Szewczenko

Taras Szewczenko

Kto dziś interesuje się poezją? W tak niepoetycznych czasach jest ona chyba niezauważalna. Kto dziś interesuje się Szewczenką? Futboliści i kibice Andrija. Już w średniowiecznym Konstantynopolu stadionowe stronnictwa „niebieskich” i „zielonych” miały niebagatelne znaczenie – ustanawiały i znosiły cesarzy.
Działalności bizantyjskich fanów sportu raczej nie zwykło się określać mianem „kultury masowej”. To określenie ze współczesnego słownika. Podobnie jest z pradawną tęsknotą za rymowaniem i recytacją. Teraz przybiera postać rapu: pop-kultury rodem z Nowego Jorku.

Gdy w nieodległym od Kijowa siole (Moryńce) na świat przychodził Taras (nie Andrij) Szewczenko, a było to w 1814 r., Stanami Zjednoczonymi rządził dopiero czwarty prezydent – James Madison. Jeszcze daleko było Ameryce do Baracka Obamy. Wtedy europejska kultura nie miała ochoty się amerykanizować. Jak widać , trochę się pozmieniało.

Sto pięćdziesiąt marców upłynęło od dnia śmierci ukraińskiego wieszcza, a niemal dwieście od narodzin. Żył bowiem 47 lat. Jest więc jakaś aktualność w lirniku z Naddnieprza czy tylko okazja do rocznicowego przypominania, że „wielkim poetą był”? A może dla środowisk ukraińskich, obecnych także na Warmii i Mazurach, jego postać służy do podkreślania tożsamości? Nie wiadomo. Prawdopodobnie portret Tarasa Szewczenki nie znosi wciskania w uprzednio obstalowane ramy.

Jurij Andruchowycz, topowy pisarz z Iwano-Frankiwska vel Stanisławowa, w świetnym szkicu pt. „Shevchenko is OK” ciekawie zauważył, jak w twórczości wieszcza chciano dostrzec, niczym w lustrze, rozmaite ideologie i poglądy. W okresie sowieckim komunistyczni aparatczycy usiłowali znaleźć w jego wierszach treści wycelowane głównie we wszelkiej maści „wrogów klasowych”. Ukraińscy narodowcy starali się wydobywać strofy patriotyczne i podkreślali słowa, które można było obrócić przeciw Moskalom, Żydom lub Lachom. Inni zaś np.zwolennicy pojednania polsko – ukraińskiego zwykli akcentować tytuł „Polakom” („Do Lachów”) z następującą treścią:

„Kiedyśmy byli Kozakami
I nic o unii nie słyszeli,
Na wolnych stepach, wolni sami,
Brataliśmy się z Polakami
I żyli sobie najweselej!
(…)
Podajże rękę Kozakowi
I serce swe do niego przychyl,
I razem w imię Chrystusowe
Odnowimy nasz raj cichy.” (1847-1850 Twierdza Orska – Orenburg, przeł. J.Jędrzejewicz)

Znawcy twórczości autora „Kobzarza”, występujący z pozycji chrześcijańskich potrafili delektować się cytatami przenikniętymi miłością bliźniego i pierwiastkami biblijnymi, ateiści natomiast przypominali, że przecież „ w cerkwi nigdyśmy go nie widzieli.” Czy można nazwać Szewczenkę geniuszem? Zazwyczaj, jeśli twórca jest ponadprzeciętny, to chętnie przypisuje mu się cechy – tak czynili Rzymianie – ducha opiekuńczego albo czegoś w rodzaju wyższej jaźni – tak jak czynimy to teraz. Żyjemy w czasach od dawna obeznanych z Freudem i psychoanalizą. Łatwo więc przychodzą nam takie tłumaczenia.

Szewczence w życiu było jak najgorzej, przypadł mu w udziale los osoby wyjątkowo utalentowanej. Jego indywidualność musiała zetrzeć się z okolicznościami niesprzyjającymi pomnażaniu uzdolnień. Przyszedł na świat w wielodzietnej, ubogiej, chłopskiej rodzinie, w państwie rządzonym przez despotów tronujących w Petersburgu. Wkrótce został osierocony. Przez większość życia nie posiadał wolności osobistej – w imperium rosyjskich carów istniało archaiczne poddaństwo, jakby refleks niewolnictwa z Egiptu faraonów. A była to ponoć epoka sentymentalnych egzaltacji. Pisał wiersze, poematy, malował obrazy i tworzył szkice, nawet wówczas, gdy zakazywano mu posiadania papieru i ołówka. Doświadczył rozmaitych szykan, był aresztowany, wcielany do karnych jednostek wojskowych ( 7 lat w twierdzy Mangyłszak nad Morzem Kaspijskim), nadzorowała go policja… Mocne to i hardcorowe. Wystarczyłoby na kilka hollywoodzkich superprodukcji. Taki film kończyłby się słowami:

“When I am dead, bury me
In my beloved Ukraine,
My tomb upon a grave mound high
Amid the spreading plain…” (“My Testament”, przeł. J.Weir)

Po polsku ten sam fragment brzmiałby tak:
„Kiedy umrę, na wysokiej
Schowajcie mogile
Mnie wśród stepu szerokiego,
W Ukrainie miłej…” („Testament”, przeł. J. Iwaszkiewicz)

Poeta w romantycznej aurze uwieczniał tęsknotę, bunt, rozpacz, samotność i miłość – wszystko z czym gorzko zapoznało go życie. Obchody rocznic, odsłaniane pomniki (jest ich na świecie ponad 1000) czynią z niego – dosłownie – posągową postać. Używając innych określeń, można by rzec, że to outsider, a zarazem legenda powstająca za życia. Był uosobieniem człowieczeństwa - wbrew otaczającemu światu. Z jego wierszy wyziera przechowana do dziś, ludzka godność.

Jerzy Necio

Komentarze (60) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. sak #236771 | 83.9.*.* 22 mar 2011 09:24

    Kunicka, Baczewski , Necia i Serej - doradcy burmistrza jak się patrzy. Powodzenia!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. do tego niżej #236674 | 83.13.*.* 22 mar 2011 02:54

    Ze swojej tępoty jesteś zadowolony?? Nic, tylko pogratulować.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. zadowolony #236456 | 83.27.*.* 21 mar 2011 19:48

    Brawo pis, zbierajcie śmieci, donosicieli,mącicieli, których nikt nie chce, tylko debata i goniec. Ale ekipa, ha ha.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Ferdek #235068 | 91.94.*.* 19 mar 2011 22:33

    Warto przeczytać artykuł Necia w najnowszej Debacie http://www.debata.olsztyn.pl/ima ges/stories/archiwum/debata%2043.pdf

    odpowiedz na ten komentarz

  5. z powiatu #235018 | 118.182.*.* 19 mar 2011 21:17

    Artykuły Pana są świetne. Pozdrawiam.

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (60)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5