Bezledy. Kaplica grobowa, która niszczeje od lat

2016-10-09 08:00:00(ost. akt: 2016-10-09 07:47:18)

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Zdjęcia neogotyckiej kaplicy koło Bezled zamieszczone na portalu społecznościowym skłoniły nas do odszukania informacji na jej temat. Okazuje się, że kaplica grobowa Oldenburgów widnieje w ewidencji zabytków. Niestety, niszczeje i jest powoli rozkradana.
Neogotycka kaplica stoi ukryta w lasku tuż za Bezledami, przy drodze, którą można dojechać do Molwit. To obiekt z ostatniego 25-lecia XIX wieku, choć niektóre portale internetowe podają, że z XVII, ale to błąd.

To budynek zbudowany z cegły tzw. licówki, na podmurówce z granitowych, ociosanych głazów. Budowniczy zadbał o łączenia (fugi) zarówno między cegłami, jak i kamieniami. Zaprawa ukształtowana jest w wypukłe linie.

Kaplica zbudowana jest w planie prostokąta z przedsionkiem i portalem, w którym są zdobione drzwi. Niestety, zamknięte na głucho, częściowo zniszczone i zabezpieczone metalowymi płytami skręconymi potężnymi śrubami.

Daszek nad przedsionkiem wymaga pilnej naprawy, bo brakuje w nim dachówek. Szczyty budynku ozdobione są sterczynami i tynkowanymi, ostrołukowymi blendami z symbolami krzyża w każdej z nich.

Do ścian dobudowano przypory. Bardziej dla ozdoby i zachowania gotyckiego stylu niż z technicznej potrzeby. Boczne ściany mają po dwa ostrołukowe okna. Dwa z nich pozbawione są ram i krat, w żadnym nie ma szyb, które padły ofiarą wandali.

Podobnie jak wyposażenie wewnątrz oraz krata w jednym z dwóch zdobionych okienek, prowadzących do części podziemnej kaplicy. Można tam zajrzeć. W mroku widoczne są ceglane łuki podtrzymujące strop, zanieczyszczone podłogi, przejścia między pomieszczeniami.

Trzy wysokie
trumny

Czy to na pewno była krypta? Okazuje się, że tak. Potwierdzi to Tadeusz Szempliński z Bezled, pełniący funkcję kościelnego w parafii Maksymiliana Kolbego w Bezledach.

— Stały tam trzy trumny. Były wysokie — mówi pan Tadeusz, a ich wysokość określa pokazując w połowie swoich ud.

— Każda z trumien miała w wieku podłużną szybę, przez którą można było zajrzeć do wnętrza. Trumny zostały wyniesione z krypty i przeniesione do piwnicy, która była obok kaplicy. Po przeniesieniu zostały zasypane wraz z tą piwnicą i dziś mało kto już wie, gdzie to było. Pochówek odbył się z udziałem pracowników firmy pogrzebowej. To było oficjalne działanie. Trumny nie były otwierane przed zasypaniem ich w tej piwnicy — zapewnia kościelny.

Nasz rozmówca opisuje nam dokładną lokalizację pochówku. Nie będziemy jej zdradzać, bo komuś mogłoby przyjść do głowy, aby naruszyć spokój zmarłych. Zresztą widać w otoczeniu kaplicy, że dzieją się tam różne rzeczy. Ktoś urządza sobie np. popijawy, bo butelek po alkoholu jest dużo, ktoś wycina drzewa, ktoś kopie w ziemi.

Nie mieścili
się w kaplicy

Archiwalne zdjęcia, jakie udało nam się odszukać pokazują, że kaplica otoczona jest cmentarzem. Do dziś widać jego ślady. Jeden z grobów nadal otoczony jest metalowym ogrodzeniem i wciąż jest na nim metalowy krzyż. Sądząc po kształtach i sposobie wykonania, to grób z okresu powojennego.

Przy drodze prowadzącej do kaplicy stoi pionowa resztka krzyża misyjnego. Pozbawiony jest on poziomej belki. Na słupie wyryto daty 22-29 maja 1960 i słowo "Redemptoryści".

Obok krzyża widać pozostałości zewnętrznych ławek dla wiernych. Ustawiono je, bo kaplica nie mogła pomieścić wiernych z Bezled i okolic, dla których odprawiano msze święte. Niektóre źródła podają, że nabożeństwa odprawiano w niej do 1982 roku. Ta data prawdopodobnie też jest błędna.

— Msze odprawiano tam do czasu rozpoczęcia budowy kościoła w Bezledach — twierdzi Tadeusz Szempliński. Kamień węgielny pod budowę kościoła wmurował biskup Edmund Piszcz 22 czerwca 1986 roku.

— Początkowo nabożeństwa odprawiano w baraku na miejscu budowy, a potem już w kościele. Od tego czasu już nie odprawiano mszy w kaplicy — opowiada pan Tadeusz.

Musiał
spłacać ojca

Bezledy w wieku XIX i na początku XX były majątkiem rodu Oldenburgów. Wszystko wskazuje na to, że kaplicę zbudowali właśnie oni. Nad portalem, na ścianie szczytowej umieszczono bowiem ich rodowy herb. Zachował się do dziś. Na tarczy herbowej przedstawiono połowę jelenia. To samo zwierzę widoczne jest w ozdobach tarczy, czyli tzw. labrach.

Oldenburgowie posługiwali się herbem z głową jelenia, ale zapewne w ciągu wieków herb uległ niewielkim modyfikacjom.

Rodowód Oldenburgów sięga XII wieku. Było wśród nich wielu władców księstw w Niemczech, Dani, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Rosji. Najbardziej znanym i dobrze opisanym mieszkańcem majątku był Elard von Oldenburg.

Jego pełne dane to Elard Kurt Maria Fürchtegott von Oldenburg-Januschau. Urodził się 20 marca 1855 r. w Bezledach. Jego rodzice posiadali tu majątek ziemski. Matka (druga żona ojca) pochodziła z rodu Kanitz, miała tytuł hrabiowski.

Elard w Bezledach spędził dzieciństwo. Miał starszego brata i siostrę, która później nosiła szlacheckie nazwisko Lehndorff.

W 1862 r. ojciec zakupił majątek Januszewo (niem. Januschau). Zanim młody Elard objął w swe posiadanie majątek, kształcił się w Królewcu, Wernigerode, Brandenburgii i Hall. Nie szło mu to najlepiej, więc wstąpił do wojska. W 1875 r. został porucznikiem. W 1883 r. rozstał się ze służbą wojskową i przejął Januszewo, ale nie za darmo. Był zobowiązany do spłaty ojca, rocznie 9 tys. marek.

W majątku było stado owiec, kozy, konie, krowy. Młody gospodarz dobrze sobie radził i zakupił także folwark Brusiny. Jednocześnie administrował dobrami w Bezledach. Robił także karierę polityczną. Był dobrym znajomym Hindenburga.

Konserwator
poprosi o wyjaśnienia

Elard był żołnierzem i zapewne dlatego na kaplicy, w zwieńczeniu blend, w przedniej ścianie szczytowej znalazły się tablice wykonane w grubościennym, czarnym szkle z datami bitew pod Pułtuskiem i pod Iławką Pruską z wojskami Napoleona oraz data zawarcia pokoju w Tylży.

Elard nie mógł w nich brać udziału, bo jeszcze go wtedy na świecie nie było. Możliwe jednak, że walczył w nich jego dziadek lub ojciec. I to oni mogli być pochowani w kaplicy.

Mamy zatem do czynienia z pamiątką wojen napoleońskich. Szkoda tylko, że kaplica niszczeje. Nie jest wpisana do rejestru dostępnego na stronach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie.

Po sprawdzeniu okazało się, że co prawda w rejestrze zabytków jej nie ma, ale jest w ewidencji wojewódzkiej i gminnej zabytków. Rejestr i ewidencja to dwa różne dokumenty określające różne stopnie ochrony takich obiektów.

— Po waszym telefonie i przesłaniu zdjęć już podjęliśmy decyzję o wszczęciu urzędowych kroków dotyczących kaplicy. Poprosimy właściciela o wyjaśniania w sprawie jej stanu. Nie jest wykluczone, że kaplica zostanie wpisana do rejestru zabytków — mówi Bartłomiej Skrago, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. gośc #2466337 | 91.196.*.* 19 mar 2018 19:16

    Ten kto uczęszczał do tej kaplicy w czasach jej świetności wie doskonale jak wygladała w środku i wokół niej, żeby 10 lat temu się tym zainteresował konserwator zabytków dziś to by tak nie wyglądało. Bylo by zadbane, na czas restaurowane, a sama kaplica była by miejscem codziennie uczęszczanym

    odpowiedz na ten komentarz

  2. :-) #2465516 | 91.196.*.* 18 mar 2018 16:46

    Na ścianach kapliczki długo jeszcze po jej wycofaniu z użytku był ołtarz,a ściany zdobiły freski........ niestety geniusz architektury zarządzający obiektem kazał robolom wybielić ściany :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. gość #2465477 | 91.196.*.* 18 mar 2018 15:27

    Jeżeli ten kościelny tak doskonałe pamięta to wydarzenie o którym opowiadał to niech opowie tez o tym jak pił i bił swoją żonę i wyrzucał na mróz zimą wraz z dziećmi. Niech opowie też o tym jak łamał swoej żonie ręce i nogi jak wyganiał ją z domu.Niech opowie najpierw to a pózniej powinien powiedziec jak to ze zwykłego alkoholika stał się po śmierci swojej żony pobożnym człowiekiem uczestniczącym w każdej mszy świetej. Udaję katolika a tak naprawdę zapomniał kim był w przeszłosci. Powinien się wstydzić swojej przeszłosci a nie udawać że nic się nie stało.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. ? #2097810 | 25 paź 2016 22:12

    Panie Andrzeju, co z wyjaśnianiem sprawy tablic? Magducha naprowadziła chyba na właściwy trop.

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  5. magducha #2089927 | 217.234.*.* 16 paź 2016 12:19

    Ktoś zwrócił uwagę że stare zdjęcia są bez tablic pamiątkowych i słusznie zostały one zamontowane nie tak dawno przez obecną panią wójt była tam też uroczystość związana z ich odsłonięciem. Czyli jakichkolwiek informacji należy szukać w urzędzie gminyhak

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (12)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5