"eLka" Jarosława Polakowskiego dostała 5 z plusem

2016-08-13 08:04:32(ost. akt: 2016-08-13 08:20:04)
— Dziękuję wszystkim, którzy głosowali na moją szkołę jazdy. To dla mnie dowód uznania i zaufania. Jestem za wszystkie głosy bardzo wdzięczny — mówi Jarosław Polakowski.

— Dziękuję wszystkim, którzy głosowali na moją szkołę jazdy. To dla mnie dowód uznania i zaufania. Jestem za wszystkie głosy bardzo wdzięczny — mówi Jarosław Polakowski.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

W naszym plebiscycie na najpopularniejszą szkołę jazdy w powiecie bartoszyckim zwyciężyła szkoła "Automagnes" Jarosława Polakowskiego z Bartoszyc. Zdobyła ona prawie 82 proc. wszystkich głosów oddanych na 9 startujących w plebiscycie szkół. Jarosław Polakowski opowiedział nam o swojej pracy.
Jarosław Polakowski własną szkołę jazdy "Automagnes" w Bartoszycach prowadzi od 2013 roku. Instruktorem jazdy jest od siedmiu lat. Wcześniej był zatrudniony o innego pracodawcy.

— Jest to w pewnym sensie powołanie. Gdy robiłem w 2000 r. własne prawo jazdy kat. B. u pana Grzegorza Bucały powiedział mi, że będę kiedyś instruktorem jazdy.

Pan Grzegorz pokazał mi jak wygląda praca instruktora i pozwolił poprowadzić część zajęć. To mnie bardzo zainteresowało — opowiada. Pomysł na własną szkołę dojrzewał powoli. Aby ją założyć trzeba było przede wszystkim mieć samochód.

Na to brakowało funduszy, ale pan Jarosław skorzystał z pomocy Urzędu Pracy w Bartoszycach. Co prawda dofinansowanie nie wystarczyło na zakup, ale stał się on w ogóle możliwy.

Nie tworzę barier
A czy to ciężka lub stresująca praca?
— Wcale tak nie uważam. Dla mnie nie jest ona ciężka bo ją lubię. Z moimi kursantami już na pierwszym spotkaniu przełamuję barierę naturalnie istniejącą między uczniem, a nauczycielem. Jestem dość młody więc łatwiej jest mi mówić z kursantami na "ty" a nie per "pan". Myślę, że to jest ważne także dla kursantów, którzy z reguły są młodymi ludźmi. Jeśli oni się nie stresują to i ja mam mniej stresu i nerwów. Oczywiście zachowuję szacunek do osób starszych — mówi instruktor.

Pytamy go o niewątpliwy sukces jakim jest wygrana w naszym plebiscycie.

— Jest to dla mnie bardzo duże zaskoczenie i ogromna radość. Sam o plebiscycie dowiedziałem się tuż w czasie jego trwania. Dostałem sms-a od znajomego. Potem z radością obserwowałem rosnącą ilość głosów. Myślę, że ludzie głosowali na mnie i moją szkołę z tych powodów o których mówiłem. Przez to, że nie tworzę barier. Mniejsze znaczenie miała pewnie zdawalność egzaminu — twierdzi instruktor.

Przyznaje, że jego kursanci zdają egzamin na średnim poziomie. — Jeśli ktoś twierdzi, że ma zdawalność 100 proc. to nie mówi prawdy. Przyjąłem zasadę, że nie tylko zdawalność się dla mnie liczy. Ważniejsze jest to, abym nauczyć kursanta bezpiecznego i samodzielnego zachowania na drogach. Na to kładę nacisk. Sam egzamin jest loterią. Zdarzały się przypadki, że ktoś kto znakomicie radził sobie na kursie oblewał egzamin i ktoś kto był mierny na kursie zdawał za pierwszym razem. Stres egzaminacyjny u niektórych osób jest zbyt duży a na to mam niewielki wpływ — mówi Jarosław Polakowski.

Kursanci bywają dociekliwi
Pytamy o najczęstsze błędy jego podopiecznych. — Najczęstszym powodem oblania egzaminu jest wymuszenie pierwszeństwa przejazdu, potem zbyt późne włączanie kierunkowskazu lub włączanie, zwłaszcza przy cofaniu, niewłaściwego kierunkowskazu oraz nie rozglądanie się przy cofaniu pojazdem.

Problem z egzaminem jest taki, że to co ja podpowiadałem podczas jazd kursowych teraz trzeba zrobić samodzielnie. Tu już nikt nie podpowie tak zresztą jak w normalnym ruchu na drodze. Jeśli więc ktoś popełnia błąd musi egzamin powtórzyć i będzie to dla niego kolejne doświadczenie — mówi instruktor.

Opowiada, że po wielokroć tłumaczy swym kursantom, że egzamin można zdać jeśli na przykład prawidłowo wjedzie się na parking ale też z niego wyjedzie. Tymczasem egzaminowani są tak podekscytowani tym, że wjechali bez błędu, że zapominają o patrzeniu w lusterka przy wyjeżdżaniu.

Jarosław Polakowski widzi też inny problem dość niskiej zdawalności egzaminów. To według niego jawność pytań testowych.

— Do momentu, gdy były one niejawne i niedostępne kursanci naprawdę dobrze musieli poznać przepisy i słuchać tego co im mówię. Często zadawali pytania i byli aktywni na zajęciach. Teraz uczą się pytań testowych na pamięć, nie pytają, są mniej aktywni a nawet znudzeni na zajęciach teoretycznych — opowiada.

— Oczywiście nie wszyscy tacy są. Zdarzają się kursanci, którzy dociekają, uczą się przepisów i dzwonią do mnie, gdy czegoś nie wiedzą — dodaje.

Panie uczą się szybciej
Pytamy o stereotyp kobiety — kierowcy, zwłaszcza początkującej. Czy trudniej jest je nauczyć jazdy samochodem?

— Myślałem tak do momentu kiedy zostałem instruktorem. Od tego momentu diametralnie zmieniłem zdanie. Panie uczą się szybciej, są uważniejsze, słuchają i przyjmują oraz wykonują to co im sugeruję. Panowie trochę "kozaczą" i są w mylnym przekonaniu, że "oni to potrafią". Nie ma jednak osoby, której nie można nauczyć jazdy. Trudniej jest z osobami, które są przymuszone do zrobienia prawa jazdy a same tego nie chcą — twierdzi Jarosław Polakowski.

Ze zdziwieniem przyjmujemy informację, że są osoby zmuszane do ukończenia kursu.

— Często jest to nacisk ojca na syna, czasem pracodawcy. Z taką osobą trudniej się pracuje, ale po jakimś czasie udaje mi się zwykle zmienić ich motywację — przekonuje Polakowski.

Dodaje przy tym, że zdarzają mu się nieodpowiedzialni kursanci, którzy na jazdę przychodzą w stanie po spożyciu alkoholu. Nie dopuszcza ich do jazdy, a był też przypadek, gdy poprosił policję o przebadanie takiego delikwenta także na zawartość innych substancji psychoaktywnych.

— Nigdy sobie nie pozwolę na to, aby dopuścić do jazdy osobę, co do której mam najmniejszy cień podejrzeń, że jest po alkoholu. Nie mam zamiaru odpowiadać za nią. Kwestie bezpieczeństwa są moim "oczkiem w głowie". Mimo, że nie muszę to mój samochód sprawdzam na stacji diagnostycznej co najmniej 2 razy w roku. Kursantom tłumaczę, że przecież wożę nim moje własne dziecko a także ich samych, więc jak mógłbym dopuścić do jakiejkolwiek niesprawności?

— Chciałbym podziękować wszystkim, którzy głosowali na moją szkołę jazdy. To dla mnie dowód uznania i zaufania. Jestem za wszystkie głosy bardzo wdzięczny — kończy Jarosław Polakowski.

My również gratulujemy zwycięstwa w naszym plebiscycie.


Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5