Diamentowy jubileusz biblioteki w Rodnowie

2014-07-09 10:16:06(ost. akt: 2014-07-09 10:53:25)
Stanisława Hładasz prowadzi bibliotekę w Rodnowie "od zawsze".

Stanisława Hładasz prowadzi bibliotekę w Rodnowie "od zawsze".

Autor zdjęcia: Jóżef Hładasz

Różne koleje losy przeżywała biblioteka w Rodnowie, która w lipcu obchodzi 60 lat swego istnienia. To nie jest jednak jedyny jubileusz. Rodnowska biblioteka obchodzi rocznice: diamentową, dwie złote i drewnianą. Dlaczego? Przeczytajcie!
Przełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku to na terenach byłych Prus Wschodnich okres, w którym kształtowały się zręby nowej rzeczywistości we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Po ucieczce, a potem wysiedleniu resztek Niemców, wszystko trzeba było zaczynać od nowa.

Posterunki MO i biblioteki
Przede wszystkim zaczęto tworzyć nową administrację i później niezbędne do jej funkcjonowania różne instytucje, zakłady czy firmy. Zatem tworzono sołectwa, gromady i powiaty, a w nich szkoły, posterunki MO, przedszkola, ośrodki zdrowia, poczty, biblioteki, spółdzielnie produkcyjne, leśnictwa, Państwowe Nieruchomości Ziemskie (później przekształcone w PGR-y), świetlice wiejskie, placówki handlowe GS-ów i wszystko to, co było potrzebne dla życia mieszkańców przybyłych tu z różnych stron Europy.

Część z tych tworów okazała się później zupełnie chybiona i uległy one likwidacji albo komasacji. Część jednak przetrwała do czasów obecnych. Nic też dziwnego, że te, które przetrwały obchodzą w obecnych latach jubileusze sześćdziesięciu lub sześćdziesięciu pięciu lat istnienia.

Taką właśnie placówką kulturalną jest Biblioteka w Rodnowie. Jakoś szczęśliwie przetrwała wszelkie reformy , reorganizacje, przeprowadzki i istnieje nadal.

Przy naftowej lampie

Początki były bez fanfar i przecinania wstęg. Po prostu z powiatu (wówczas górowskiego) przywieziono jesienią 1953 roku ok. 400 książek i wyładowano je w szkole na nieogrzewanym stryszku, ponieważ innego miejsca nie było. Zebrało się tego dwa regały, a trzy półki zajmowały wydane na kremowym papierze i pięknie oprawione w płótno ze złoconymi napisami dzieła Lenina i Stalina. Były w świetnym stanie, ponieważ nikt ich nie czytał, a biblioteka ruszyła od 1954 roku.

We wsi nie było oczywiście bibliotekarza ani biblioteki i księgozbiór ten polecono udostępniać chętnym kierownikowi szkoły (Jan Hładasz), który wypożyczał książki za symboliczny ryczałt, a biblioteka nie miała określonych godzin pracy i służyła zarówno uczniom miejscowej szkoły, jak i mieszkańcom wsi. Najczęściej czytelnicy przychodzili „po obrządku” a w niedzielę „po kościele”. Najlepiej było przychodzić w dzień, ponieważ energię elektryczną zainstalowano dopiero w jesieni 1958 roku. A przy kopcącej lampie naftowej i panującym zimnie trzeba było z biblioteki szybko uciekać.

Najstarsza jest
rozprawa o Norwidzie

Sam księgozbiór był też dość przypadkowy. Trafiały tu książki z zakupów w księgarni, które można nazwać nowościami i było ich niezbyt wiele. Natomiast często się zdarzało, że w tej bibliotece lokowano książki związane ze zmianami administracyjnymi dokonywanymi w okolicy. I tak oto mamy taką rozprawę o Norwidzie z 1949 roku, która najpierw znalazła się w Bibliotece Gromadzkiej w Worynach pod numerem 67 (powiat górowski). Po likwidacji tej gromady trafiła do Powiatowej Biblioteki w Górowie Iławeckim i wreszcie po likwidacji powiatu górowskiego w 1962 roku trafiła do Biblioteki Gromadzkiej w Rodnowie zapisana pod numerem 844. Jest to najstarsza książka w tej bibliotece. Natomiast biblioteka miano gromadzkiej otrzymała po powołaniu do życia Gromady Rodnowo.

Zakupy do biblioteki dokonywane były z funduszy dwóch resortów; oświaty i kultury. Oświata finansowała przeważnie zakupy lektur zalecanych dla uczniów. Natomiast z funduszy kultury dokonywano zakupów dla dorosłych czytelników. Zatem trzeba było prowadzić dwie odrębne księgi inwentarzowe.

Co było dla dorosłych czytelników? Najczęściej dzieła pisarzy rosyjskich i radzieckich. Ale były też książki K. Maya, E. Hemingwaya, H. Sienkiewicza, E. Orzeszkowej, J. Verne’a, E. Zoli, S. Żeromskiego, W. Hugo, braci Dumasów i inne. Wielką popularnością cieszyły się wszelkiego rodzaju „kryminały”; w szczególności A. Christie.

Książki
nie mieściły się w szkole

Biblioteka rozrastała się i na początku lat sześćdziesiątych w jej zasobach znalazło się około 5000 pozycji. A nie było ich już gdzie umieścić, ponieważ w szkole brakowało miejsca nawet dla uczniów i klasy szkolne ulokowano w trzech miejscach we wsi.

W 1962 roku zlikwidowano powiat górowski i ta okoliczność okazała się być dla biblioteki szczęśliwa.
W nowym powiecie znalazły się pieniądze na remont miejscowej, jeszcze przedwojennej świetlicy i dwa pomieszczenia w tym budynku przeznaczono na bibliotekę. Znalazły się też pieniądze na odpowiedni sprzęt i zatrudnienie bibliotekarki Stanisławy Abucewicz na pełny etat , a od 1 lipca 1964 roku samodzielna już biblioteka otwarła swoje podwoje dla czytelników, których wówczas było około 200.

Niezależnie od tego nowy powiat zapewnił też symboliczne kwoty na opłacenie osób prowadzących punkty biblioteczne w sąsiednich miejscowościach i takie punkty powstały w Burkartach, Wojtkowie, Wajsnorach, Wyrębie, Tolku, Kiersitach i Sortławkach.

Prowadzone były przez wolontariuszy w okolicznych szkołach, klubach „Ruchu” lub w mieszkaniach prywatnych, a w związku z tym liczba czytelników, łącznie z biblioteka macierzystą, wzrosła do ponad 250. Ci ludzie prowadzili naprawdę dobrą robotę i bez wątpienia warto wymienić ich nazwiska. Byli to: Jadwiga Kędzierska, Maria Wasylik, Stanisława Maciulewicz, Teresa Bukowska, Mirosław Kościuszko, Adam Nowak, Irena Piszczek, Krystyna Jabłońska , Ewa Ostapczuk i inni.


Teatr w bibliotece
Telewizja wówczas raczkowała, Internetu nie było i ludzie w wolnym czasie dużo czytali.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie było jeszcze domu kultury w obecnym kształcie i biblioteka pełniła funkcję ośrodka kultury, a spektrum tej działalności było niesłychanie obszerne.

Wystawiano tu różnego rodzaju inscenizacje i sztuki teatralne przygotowywane zarówno przez dorosłych jak i młodzież szkolną. Niektóre z nich wystawiane były również w sąsiednich miejscowościach i kościołach (jasełka). Nie sposób tu wszystkiego wymienić, ale były np. wystawione inscenizacje „Lilii”, sztuka teatralna „Narzeczone”, fragment „Balladyny”, „Bajka o rybaku i złotej rybce”, „Zielony Kapturek”, „Baśń o zaklętym kaczorze”, „Baśń o smoku jaroszu”, inscenizacje utworów J. Brzechwy i inne.

Biblioteka organizowała również inscenizacje i montaże słowno-muzyczne z okazji Dnia Wojska Polskiego, Dnia Zwycięstwa, rocznicy odzyskania niepodległości Polski, Dnia Dziecka, Dnia Matki, Dnia Kobiet, Dnia Edukacji Narodowej, zakończenia roku szkolnego i inne w miarę potrzeby.

W bibliotece funkcjonował również przeznaczony dla najmłodszych dzieci teatr kukiełkowy i również dla młodszych dzieci wyświetlano bajki w formie przezroczy na ręcznie obsługiwanym i bardzo prymitywnym rzutniku.

Kino w bibliotece
Organizowane były wieczory literackie poświęcone różnym pisarzom albo twórcom nauki polskiej i organizowane były spotkania z pisarzami i redaktorami książek i prasy dla dzieci i dorosłych.
Można tu wymienić spotkania z Władysławem Gębikiem, Leonardem Turkowskim, Józefem Jackiem Rojkiem, Zdzisławem Nowackim, Witoldem Piechockim, Ewą Nowacką, Danutą Wawiłow, Wiolettą Piasecką, Izabelą Sową, Maciejem Orłosiem i Katarzyną Enerlich.
W bibliotece gościli redaktorzy: Alojzy Sroga, Swietłana Kruk (redaktor dziennika „Pojezierze”) i Anna Kowalska (redaktor „Świerszczyka”). Były również spotkania z aktorami Teatru im. Stefana Jaracza i z redaktorem audycji „Muzyka lekka, łatwa i przyjemna”.

Hitem lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych okazało się zakupienie dla biblioteki przez Miejską Bibliotekę Publiczną projektora filmowego wysokiej klasy, nawet ze „stop klatką”. W Bartoszycach istniała wówczas wypożyczalnia filmów oświatowych „Filmos” przy kinie „Muza” i stamtąd każdego tygodnia biblioteka otrzymywała kilka filmów.

Były to bajki dla dzieci oraz krótkie reportaże przyrodnicze, podróżnicze, filmy popularno-naukowe o różnorodnej tematyce i archiwalne komplety Polskiej Kroniki Filmowej, które były chętnie oglądane przez dorosłych w miejscowym klubie „Ruchu”. Słowem, było to coś w rodzaju obecnego programu „Discovery”, tyle, że co najmniej 30 lat wcześniej.

„Przygody Koziołka Matołka”, perypetie „Wilka i zająca” , „Bolek i Lolek”, „Przygody rozbójnika Rumcajsa”, „Krecik” , „Pszczółka Maja”, filmy Walta Disney’a i inne, cieszyły się takim powodzeniem, że ten kto się spóźnił – musiał siedzieć na podłodze.


Biblioteka szkolna i publiczna.
Razem i osobno.

W latach 1990 – 1994 w bibliotece prowadzona była bezpłatna nauka języka angielskiego dla grupy młodzieży szkolnej, która była tym zainteresowana i późniejsze relacje o efektach tego przedsięwzięcia wykazały, że im się to przydało w dalszej nauce lub życiu.

Biblioteka brała też udział w różnych przedsięwzięciach, eksperymentach czy konkursach w skali wojewódzkiej i krajowej. I tak np. w roku 1972 w ministerstwach odpowiedzialnych za kulturę i oświatę ( wówczas miały inne nazwy ) powstał pomysł łączenia bibliotek szkolnych i publicznych. Miała ta idea swoich przeciwników i zwolenników.

Biblioteka w Rodnowie była jedną z czterech w Polsce, która wzięła udział w tym pomyśle i to się tutaj sprawdziło. Połączenie obu księgozbiorów i ulokowanie ich w odpowiednim miejscu sprawiło, że cały księgozbiór obu resortów stał się dostępny dla wszystkich czytelników bez względu na to, czy byli oni dorosłymi czy też dziećmi. Z kolei dla użytkowników biblioteki nie było istotne kto zakupił książki czy inne pomoce dla biblioteki; pieczątki nie były dla nich istotne. W każdym razie model zastosowany w Rodnowie został przyjęty w bardzo wielu bibliotekach w Polsce i jest stosowany wszędzie tam, gdzie warunki okazały się ku temu korzystne i gdzie stosowano to na zasadzie zdrowego rozsądku.


Późniejsze koleje losów biblioteki i kaprysy nie bardzo kompetentnych decydentów sprawiły, że bibliotekę na kilka lat rozłączono; publiczną osobno i szkolną osobno, a następnie znowu połączono i tak jest do dnia dzisiejszego, a biblioteka nosi nazwę Gminna Biblioteka Publiczna w Galinach, Filia Nr 2 w Rodnowie. W latach dziewięćdziesiątych, po likwidacji klas VII i VIII, znalazło się miejsce na tę placówkę w miejscowej szkole i biblioteka znajduje się właśnie tutaj.

Sukcesy krajowe i wojewódzkie
W czasie swojej działalności biblioteka miała też jakieś sukcesy.
Rok 1973 był na całym świecie obchodzony jako 500-lecie urodzin M. Kopernika. Do tych obchodów włączyły się biblioteki ogłaszając ogólnopolski „Konkurs wiedzy o M. Koperniku”. Zapewne był przygotowany dobrze, ponieważ troje uczniów z Rodnowa znalazło się w pierwszej czwórce na szczeblu powiatu, a najlepszy z nich trafił do finału ogólnopolskiego. Ten finał prowadzony był w formie „Wielkiej Gry” w olsztyńskim Planetarium Lotów Kosmicznych przez tę samą panią, która prowadziła wówczas wszystkie odcinki tego turnieju; Stanisławę Ryster.

Rodnowski zawodnik zajął VII miejsce, ale otrzymał specjalne wyróżnienie, ponieważ był najmłodszym z całej Polski (14 lat) uczestnikiem konkursu i walczył z zawodnikami posiadającymi tytuły naukowe, ponieważ kategorii wiekowych tam nie stosowano. Pewnie miał od młodości jakieś zacięcie naukowe, gdyż parę lat temu ten pan, obecnie w średnim wieku, (mieszkaniec Bartoszyc) zdobył tytuł najlepszego księgowego w Polsce.

Z kolei w wojewódzkim konkursie „Czytamy o Polsce i świecie współczesnym” czytelnik rodnowskiej biblioteki zajął pierwsze miejsce w województwie i otrzymał nagrodę specjalną w postaci pięciodniowej wycieczki do Niemiec. Było też wiele nagród i wyróżnień w konkursach czytelniczych i plastycznych na szczeblu powiatu i gminy.

W ostatnich latach placówka otrzymała komputery wraz ze sprzętem towarzyszącym (drukarka, skaner, kopiarka, aparat cyfrowy) i udostępnia to bezpłatnie wszystkim czytelnikom. Pięć lat temu zorganizowano przy bibliotece Dyskusyjny Klub Książki i zainteresowani spotykają się raz w miesiącu na wymianę poglądów na temat przeczytanych lektur.

Bibliotekarka "od zawsze"

A jak wygląda historia personalna biblioteki? Od pierwszego dnia otwarcia tej placówki jako samodzielnej w 1964 roku, do dnia dzisiejszego prowadzi ją ta sama bibliotekarka. Łatwo policzyć, że jest to równo 50 lat. Kto to taki? To Pani Stanisława Hładasz, o której okoliczni powiadają, że pracuje tutaj „od zawsze”.

Pewnie coś w tym jest, ponieważ jej pierwsi młodzieżowi czytelnicy są już często pradziadkami i pamiętają, że stale widzieli ją gdzieś między półkami bibliotecznymi, ale są za młodzi, aby wiedzieć od kiedy – zatem „od zawsze”.


Jubileusz drewniany,
złoty i diamentowy

I w ten sposób rok 2014 stał się datą poczwórnego jubileuszu tej placówki. Jest to 60 lat funkcjonowania zorganizowanego czytelnictwa w Rodnowie, 50 lat istnienia samodzielnej biblioteki, 50 lat pracy bibliotekarki i pięć lat funkcjonowania Dyskusyjnego Klubu Książki.

Tak więc w lipcu biblioteka obchodzi rocznice: diamentową, dwie złote i drewnianą.
Profitów materialnych z tego żadnych nie ma, ale pewnie pozostanie jakaś satysfakcja z kontaktów z czytelnikami i poznawanie ich poprzez wiedzę o tym, o czym czytają, czego od życia oczekują, czego poszukują i z czego się często zwierzają bibliotekarce w tajemnicy absolutnej. Niech książka im w tym towarzyszy.


Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając na bartoszyce.wm.pl w ramkę " ZAŁÓŻ PROFIL ", która znajduje się w prawym, górnym roku strony. Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij tutaj
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Źródło: Artykuł internauty

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5